Za nami kolejne odcinki tanecznego show "You Can Dance - nowa generacja". W piątkowy wieczór mieliśmy okazję zobaczyć zmagania na castingach we Wrocławiu i w Szczecinie. Jurorów zachwyciło mnóstwo młodych tancerzy, którzy awansowali do akademii tańca. Prowadząca program Ida Nowakowska, rozmawiając z przyszłymi gwiazdami sceny, postanowiła dowiedzieć się, co dzieciaki zrobią z główną nagrodą. Okazuje się, że wiele z nich nie miałoby problemu z wydaniem wygranej.
Na korytarzach Opery Wrocławskiej, w której odbywał się casting do programu zgromadziły się setki utalentowanych dzieci. Każde z nich w głębi serca marzyło nie tylko o tym, by przejść dalej, ale także o wygranej. Główną nagrodą w tanecznym show jest 100 tys. złotych. To niemała kwota, zwłaszcza biorąc pod uwagę wiek uczestników (8-13 lat). Jednak nie ma obaw, że nie poradzą sobie z takimi pieniędzmi. Na co by je wydali? Sypali pomysłami, jak z rękawa.
Ja myślę, że bym sobie zostawiła wygraną i pojechała na jakieś wakacje.
Można kupić telefon, samochód też można - wyliczały dzieci.
Okazało się, że niektórzy z uczestników marzą o całkiem przyziemnych rzeczach.
Kupiłabym sobie łóżko. Bo moje się rozwala. Przydałoby się nowe - powiedziała jedna z dziewczynek na castingu.
Nie brakowało także hojnych gestów. 11-letnia tancerka byłaby skłonna dać kieszonkowe rodzinie.
Postaram się podzielić. Podzielę kasę na babcię, dziadka, rodzicom i bratu też dam. Po 150 złotych dla każdego.
Jednak to nie wszystko. Niektóre dzieci wiedzą, na czym polega życie i nie mają aż tak optymistycznego podejścia do wygranych pieniędzy.
To jest tak, że rodzice to biorą i wydają - stwierdził jeden z chłopców.
Przed uczestnikami długa droga do pieniędzy. Muszą najpierw wyeliminować przeciwników w akademii tańca, gdzie będą szkolić się pod okiem profesjonalnych choreografów. Później tylko 16 osób dostanie się do wielkiego finału. Oglądacie nową odsłonę "You Can Dance"?