Pierwszy odcinek nowego sezonu show Kuby Wojewódzkiego i od razy posypały się iskry. Na "pierwszy ogień" poszła Monika Lewczuk, która odwiedziła showmana przy okazji promocji swojej debiutanckiej płyty. Musiała się zmagać z wieloma, niekiedy dość obcesowo postawionymi pytaniami.
W pierwszej kolejności Kuba Wojewódzki rozprawił się z manierą językową Lewczuk, która niemal każdą wypowiedź rozpoczynała od zwrotu "wiesz, co?".
Przepraszam, to są nerwy - usprawiedliwiała się Lewczuk, choć wcześniej deklarowała, że doszła do takiego momentu, w którym przed publicznym występem nie czuje tremy tylko ekscytację.
Potem jednak było już tylko gorzej. Wojewódzki zwrócił jej delikatnie uwagę, że poziom literacki tekstów na jej płycie, nie jest najwyższy. I zapytał, czy dzisiaj jest ważne, o czym się śpiewa.
Według mnie jest ważne. Z mojej perspektywy te teksty faktycznie były o czymś, bo każdy z nich jest bardzo przemyślany, w mojej głowie układała się jakaś wizja, o czym chciałabym, żeby ten tekst był. Natomiast zależało mi na tym, żeby stworzyć je w sposób przystępny, żeby z jednej strony zwrotki nawiązywały do tego, o czym jest ta piosenka. To znaczy wydawało mi się... wydaje mi się... - zaczęła tłumaczyć.
Cokolwiek teraz mówisz, ja już w ogóle nie wiem, o czym ty gadasz - przerwał jej showman.
Kolejnego jego pytania były, delikatnie mówiąc, dziwne.
Jesteś na takim etapie, że mogłabyś do swojego chłopaka powiedzieć: zwiąż mnie?
Lewczuk zamurowało.
A czego dotyczy to pytanie? - odpowiedziała wreszcie.
Chłopaka. A jak myślisz, pingwiny mają kolana?
Potem Wojewódzki zaczął tłumaczyć, że jej pokolenie nie ma zbyt dużego związku z przeszłością, że historia literatury, filmu i kina dla niego nie istnieje.
Rozumiesz, o czym mówię? - zapytał.
Wiesz co, staram się zrozumieć... - zaczęła, ale showman nie pozwolił jej skończyć.
I zapytał, czy zgłosiłaby się do "Top Model". A potem:
Może zadać ci jakieś pytanie, na które jesteś przygotowana? Albo nie będę pytał, ty po prostu odpowiedz.
Lewczuk zaczęła mu sugerować, żeby zadał jej jakieś pytanie o płytę. Więc zadał.
To była płyta robiona na fakturę czy na umowę-zlecenie?
Bezradna Lewczuk wykrzyknęła, że nie takich pytań się spodziewała. Zwróciła mu uwagę, że miał pytać o muzykę.
Czy jesteś zadowolona z tej płyty? Kiedy następna? - zadawał pytania, nie dając Lewczuk szansy na odpowiedź.
No weź, teraz to już szydzisz ze mnie - zaprotestowała.
W końcu Kuba Wojewódzki zmienił ton. Wytłumaczył Monice Lewczuk, że to był test.
Miałem nadzieję, że wyczułaś, że moja złośliwość jest tylko i wyłącznie pozą. Chciałam sprawdzić, jak radzisz sobie na trudnej wspinaczce na szczyt, a jesteś już bardzo blisko.
Przekonało Was to tłumaczenie?
JZ