Beata Duda zgłosiła się do programu "Rolnik szuka żony", ponieważ spodobał się jej jeden z bohaterów programu, Marek Walczak. W liście do rolnika napisała, że jest wdową, a jej mąż zmarł niedługo po ślubie. Od tego czasu samotnie wychowuje syna.
Tymczasem w internecie od jakiegoś czasu krąży teoria, że Beata Duda może być bohaterką programu "Superwizjer" z 2011 roku o "czarnej wdowie", której kolejni mężowie umierają w tajemniczych okolicznościach.
Bliscy Jarosława Dudy nie wiedzą, co się działo z Jarosławem Dudą od momentu wyjścia z biura do momentu śmierci. Wiadomo jednak, że ciało znalazła Beata Duda. Zmarłego męża nie opłakiwała zbyt długo, bo już dwa miesiące później wyjechała na ferie zimowe. W reportażu widzimy jej uśmiechnięte zdjęcia z gór.
Internauci w każdym razie nie mają wątpliwości, że Beata Duda z reportażu jest tą samą Beatą Dudą, którą widzowie TVP1 oglądają obecnie w 3. edycji show "Rolnik szuka żony". Zwracają uwagą na specyficzną wadę wymowy, zgryz, pieprzyk na szyi oraz ten sam naszyjniki, jaki miała podczas ślubu z Jarosławem Dudą.
Wątpliwości nie ma również Beata Trojan, która przedstawia się jako kuzynka zmarłego Andrzeja Borońskiego.
Ona zamordowała mojego kuzyna, a teraz robi karierę w "Rolnik szuka żony". Kto będzie następny, zanim zostanie ona ukarana - pisze na Facebooku we wpisie, który został już usunięty z jej profilu.
Fani show na Facebooku narzekają, że ich wpisy dotyczące tej sprawy są systematycznie kasowane z fanpage'a programu.
Ciekawe, kto usuwa kolejne posty. Czy to kolejna tajemnica?
Mój też usunięty... nie wierzę w to, co się dzieje - piszą.
Nie ma żadnego potwierdzenia, że Beata Duda z programu "Rolnik szuka żony" jest tą samą osobą, która była bohaterką reportażu w "Superwizjerze". Firma Fremantlemedia Polska, która produkuje show "Rolnik szuka żony" odmówiła komentarza. TVP natomiast na stronie show opublikowało oświadczenie następującej treści:
W odpowiedzi na Państwa pytania dotyczące programu "Rolnik szuka żony" pragniemy poinformować, że nie posiadamy żadnych informacji jakoby utożsamiana z bohaterką materiału z "Superwizjera" pani Beata była karana, albo ma postawione jakieś zarzuty.
Wygląda też na to, że Marek Walczak, czyli rolnik z programu, ostatecznie nie zakochał się w żadnej z kandydatek. Zapytany na Facebooku, czy któraś z nich została na stałe, odpisał:
Horroru się nie opowiada.
Historia "czarnej wdowy", przedstawiona w "Superwizjerze", jest niezwykle zagadkowa. W 2001 roku 32-letni wówczas Andrzej Boroński był kochającym ojcem i mężem, utalentowanym biznesmenem. Wartość jego firmy szacowano na ponad pół miliona złotych, ale - jak twierdziła potem jego żona Beata - to właśnie kłopoty z firmą miały skłonić go do samobójstwa.
Zeznała potem, że oboje zażyli duże ilości lekosenu i persenu - lekarstw nasennych i uspokajających. Ona przeżyła, dla Andrzeja jednak dawka okazała się śmiertelna. Kiedy na wniosek ojca, Władysława Borońskiego, który nie uwierzył w samobójstwo, przeprowadzono analizę krwi zmarłego, w jego ciele nie znaleziono ani śladu żadnego z tych leków. Mało tego, w raporcie medycznym nie było żadnej wzmianki o tym, że ciało zmarłego nosiło ślady urazów.
To nie jest cios w głowę? A to nie jest wyrwana tkanka? Co to jest? - Boroński pokazywał w programie zdjęcia ciała syna - Mój synek się prawdopodobnie bronił, przecież to są otarcia naskórka. Dlaczego lekarz medycyny sądowej nie zauważył tego? Nie chciał? - pytał retorycznie.
Niejasności było więcej. Policja, powiadomiona o próbie samobójczej, około północy siłą wdarła się do mieszkania małżeństwa. Tam wylegitymowała tylko żonę Beatę - trzeźwą i zaskoczoną wtargnięciem. Jej mąż leżał w łóżku. Kontakt z nim był trudny, ale żył. Kiedy 5 godzin później policja pojawiła się na po raz drugi, znalazła już ciało Andrzeja Borońskiego. Biegły patomorfolog stwierdził, że zgon nastąpił w godzinach 1.30-3.30 w nocy. Ojciec zmarłego Andrzeja podważył tę opinię i zwrócił się do biegłych z zagranicy. Ich opinie były zgodne: śmierć nastąpiła 17-20 godzin przed oględzinami.
Zagadką pozostaje, kim był mężczyzna w łóżku, skoro prawdziwy Andrzej Boroński od wielu godzin miał być już martwy.
Ostatecznie na ławie oskarżonych zasiadły 4 osoby, w tym żona Andrzeja Borońskiego. Postawione im zarzuty nie dotyczyły jednak morderstwa, ale pomocy w samobójstwie i gróźb karalnych. Jedna z tych osób została zamordowana dzień po wyjściu z prokuratury. Ciało tej osoby próbowano potem zatopić w jeziorze. Życie stracił również jeden z policjantów, którzy znaleźli ciało Andrzeja Borońskiego. Według prokuratury... popełnił samobójstwo. Niedługo potem drugi z policjantów umarł na zawał.
Na dzień dzisiejszy nie ma już tajemnicy śmierci Andrzeja. Na dzień dzisiejszy jest ewidentne zabójstwo - mówił w tym samym programie ojciec zmarłego.
Niespełna rok po śmierci Andrzeja Borońskiego, wdowa po nim związała się z Jarosławem Dudą, również dobrze prosperującym biznesmenem. Jarosław Duda umarł w roku 2008, ale w jego samobójstwo też nie wszyscy uwierzyli.
Kolejna osoba, którą chciałem powołać do sądu, czyli pan Jarosław Duda, czyli kolejny mąż mojej byłej synowej, niestety też nie żyje. Też zgon nienaturalny - mówił w "Superwizjerze" Władysław Boroński.
Wszystko jest ok, jest zadowolona z wyjazdu, generalnie jest zadowolona - mówi dalej siostra Dudy.
Władysław Boroński nie doczekał rozwiązania sprawy - zmarł w 2014 roku na raka.
Agustin Egurrola świątecznie z rodziną. 17-letnia Carmen skradła kadr
Thomas Anders ma specjalne wymagania. Organizatorzy sylwestra Polsatu osłupieli
Rozenek każdego roku zachwyca świątecznym wystrojem. Tak zmieniał się jej dom na przestrzeni lat
Po narodzinach drugiego dziecka mąż Lary Gessler przeniósł się do hotelu. "Mój system się wyłączył"
Gąsienicowie z "Gogglebox" postawili 35-metrowy domek w sadzie. Zimą wygląda dosłownie jak z bajki
Damięcka z wyjątkowymi grafikami na Wigilię. Internauci poruszeni
Olga Frycz ma bardzo oryginalną kuchnię. Całkowicie zrezygnowała z górnych szafek
Niewiele osób pamięta Izabelę Kunę z "Klanu". Zagrała najsmutniejszy wątek w historii serialu
Maciej Misztal nie żyje. "Dzisiejszy poranek zmiótł nas z nóg"