Adam zrobił furorę wśród zaproszonych przez siebie kobiet. "Rewelacyjny". "Będę o niego ostro walczyć" - mówiły olśnione po spotkaniu z nim. Zbigniew z kolei zaliczył zabawną wpadkę.
W pierwszym odcinku programu " Rolnik szuka żony " uczestnicy zapoznali się z listami kobiet, które chciałyby dzielić z nimi resztę życia. Wybrali te, które im się spodobały. W tym odcinku panowie zobaczyli swoje wybranki na żywo. Był czas, żeby przy kieliszku szampana, w malowniczej wiejskiej scenerii spotkać się osobiście. Porozmawiać. Poznać bliżej.
<< CO SIĘ DZIAŁO W PROGRAMIE >>
Screen z TVP1Widać, że nie było im łatwo. To ich pierwsze spotkania, dużo stresu. Swoje robiła wszechobecna kamera. Być może ona sprawiała, że ciężko jest się otworzyć. Jednak pewne pytania były typowe. Powtarzały się. Panowie chcieli wiedzieć, dlaczego panie akurat do nich zdecydowały się napisać. Panie interesowało, dlaczego spośród wielu kandydatek, to właśnie one zostały zaproszone do programu.
Co było głównym powodem, dla którego zostałam wybrana, bo jestem trochę inna... - zapytała Grzegorza Ewa ze Zduńskiej Woli.
Lubię taką właśnie inność - odpowiedział Grzegorz.Screen z TVP1
Czy były jakieś rozczarowania? Jeżeli tak, to skrzętnie pominięte w programie. Wyglądało na to, że panowie dokonali trafnych wyborów. Po spotkaniach z kobietami mieli jak najlepsze wrażenia. Podobnie panie. Po spotkaniu z uczestnikami wychodziły oczarowane. Największą furorę zrobił Adam. Duży mężczyzna o gołębim sercu. Ujmował kobiety spokojem i delikatnością.
Jestem zachwycona. Może przesadzam, jak na pierwsze spotkanie, ale podoba mi się. Brak mi słów! - mówiła po spotkaniu z nim Ania.
Fajny facet. Widać, że ma duże serducho i bardzo dużo uczuć. Rewelacyjny! - to zdanie Izabeli.
Zaraz uklęknę i się przeżegnam. Było super. Nie spodziewałam się. Czuję, że może coś z tego będzie. Mogę wszystkim zagwarantować, że będę ostro walczyć, będę starała się wykosić resztę rywalek i nie poddam się, choćbym miała kręgosłup złamać. Będę walczyć do końca - zadeklarowała Katarzyna.
Bojowy duch Katarzyny nie był udawany. Po spotkaniu z nim była olśniona. Mówiła, co myśli i czuje. W ogóle szczerość jest ogromnym atutem tego programu. Nikt tu nie udaje kogoś, kim nie jest. Nie wdzięczy się do kamery. Chodzi o spotkanie miłości, a nie zrobienie kariery w telewizji. Trafnie ujął to Grzegorz mówiąc, że przecież wcześniej czy później i tak prawda wyjdzie na jaw, więc warto być sobą.
Screen z TVP1Panowie poznali zaproszone przez siebie panie. Panie zorientowały się, czy mężczyzna "z krwi i kości" jest tym samym ideałem z telewizji, do którego napisały list. Przyszedł czas, żeby z programu odeszły panie, którym bohaterowi programu postanowili podziękować. Każda z nich otrzymała od rolnika różę na pożegnanie. Z jednym wyjątkiem. Zbigniew miał w tym programie małego pecha. Na miejsce dotarła tylko jedna z pań, które wybrał, Kasia. Reszta nie przyjechała z powodów zdrowotnych i zawodowych.
Kasiu, dziękuję i zapraszam do dalszej części programu - powiedział, a potem... wręczył jej różę.
Czyli... - zaczęła zdezorientowana Kasia.
Zbigniew zorientował się, co zrobił i zmieszał strasznie. Zabrał jej różę, a po chwili... wręczył z powrotem.
Przyjmij tę różę - wybrnął jakoś.
Oto, jak na to zareagowała gospodyni programu, Marta Manowska.
Screen z TVP1Na szczęście Kasia dała się przekonać, że jednak nie odchodzi z programu, a róża... cóż, róża jest różą, jak pisała poetka. W następnym odcinku uczestnicy bliżej poznają swoje wybranki.
alex