Magda Gessler tym razem zawitała do hotelu Stop w Białogardzie i jego przyhotelowej restauracji. Właściciele - dwóch Tomków - narzekali, że do lokalu przychodzą tylko hotelowi goście, a i tych nie jest zbyt dużo. Co więc zrobić, by zachęcić ich do wizyty? Na to pytanie znała odpowiedź Magda Gessler.
Hotel Stop i restaurację prowadzi dwóch właścicieli - 36-letnich Tomków. Ich głównym problemem było, jak sami to określili - oszczędność. Zabraniali pracownicom kuchni jeść czegokolwiek z restauracji, kucharki musiały więc przynosić własne jedzenie. Magda Gessler była w szoku.
Macie kamery w kuchni? - dopytywała Gessler.
Tak - potwierdziły pracownice.
Nie możecie nic jeść? To najgłupsze zarządzenie, jakie może być. Ja bym takiego szefa nie szanowała. Przynosicie kanapki z domu? - nie mogła uwierzyć.
Pracownice kuchni przyznały, że muszą przynosić własne kanapki lub kupować jedzenie. Takie zarządzenie rzeczywiście prowadziło do kuriozalnych sytuacji.
Jak został nam kotlet, to musiałyśmy go schować. I tak następnego dnia został wyrzucony, ale nie mogłyśmy go zjeść - przyznała jedna z kucharek.
Właściciel nie poczuwał się do winy:
To przesada, że skąpi, jesteśmy oszczędni - bronił się.
Najważniejszym więc zadaniem Gessler była zmiana nawyków właścicieli. Ci dojrzeli swój błąd:
Faktycznie, pracować w restauracji i nie móc zjeść - trochę bez sensu - przyznał w końcu jeden z właścicieli.
Zmiany się powiodły. Gessler namówiła właścicieli do tego, by zapewnili pracownicom codzienny obiad o wartości 5 zł. Gessler zaproponowała też spore zmiany w restauracji. Lokal uzyskał nową nazwę Bistro Jajo i od teraz ma specjalizować się w świeżych potrawach jajecznych. Zmieniono także wygląda lokalu - w jego wnętrzach będzie dominować biel, a ściany ozdabiać rysunek jaja.
Stare przyzwyczajenia do "oszczędności" u pracownic trudno było jednak od razu wyplenić. Kiedy przygotowywały na promocję kanapki z pastą jajeczną, te prezentowały się mało okazale, a kucharki nakładały niewielką ilość pasty.
Bardzo ubogo, tak nie może być - załamywała ręce Gessler - Więcej pasty, nie oszczędzać, róbcie to tak, jakbyście robiły dla wnuczków albo dla ukochanych osób - pouczała.
Kiedy 6 tygodni później Gessler znów odwiedziła lokal, była pod wrażeniem pasty jajecznej:
Lekka, mnóstwo kopru, wiesz, że jesz i nie tyjesz - mówiła.
Podobała jej się kuchnia, jaką sama zaproponowała.
Bardzo pysznie, jest po domowemu. Jest autentycznie - chwaliła.
Teraz karta dań prezentuje się zachęcająco: można zjeść jajka po hiszpańsku, krem jajeczny, chałkę z wędzonym serem z konfiturami czy zupę czosnkową. Dodatkowo każdy z gości otrzymuje w promocji 2 jaja przyrządzone na dowolny sposób. Specjalnością bistro stało się także codziennie ubijane masło.
W tym odcinku Magda Gessler zrobiła wyjątek i wzięła się za rewolucję bistro przy hotelu. Nie wszystko jednak poszło po jej myśli. O ile bistro przeszło pozytywna zmianę, o tyle według internautów standard hotelu pozostawia dużo do życzenia. Sprawdziliśmy, co piszą o rewolucji internauci na lokalnym forum.
Bistro może zyskało, ale pokoje hotelowe raczej nie. Co prawda byłam tam pierwszy raz (już po "rewolucjach"), ale w pokoju śmierdziało starym dymem tytoniowym, łazienka była mocno zużyta (w życiu nie weszłabym do kabiny prysznicowej), a łóżko średnio wygodne. Generalnie ujdzie jak za taką cenę (125 zł) - w miarę czysto, do tego TV i Wi-Fi. Jeśli chodzi o bistro, to smacznie, ale bez szału - nie trafiłam na nic wzbudzającego szczególny zachwyt. Bardzo fajnie wypadła sałatka serwowana do obiadu, średnio (trochę za słona, poza tym normalna) sałatka "Magdy Gessler". Miła obsługa i ładny wystrój. Generalnie ok, ale bez szału. Nie wiem, jak oferta "jajeczna" szeroko reklamowana - pisała internautka.
Bistro jajo jest super, ładny wygląd i pyszne jedzenie! Ale hotel, czyli pokoje są niechlujne i łazienki jakieś sprzed 15 lat, niestety mają duży minus w hotelu STOP! - pisali internauci na Infobialogard24.blogspot.com.
Zobacz też:
Vic