Paul Mason, listonosz z Ipswich w hrabstwie Suffolk, nazwany został najgrubszym człowiek świata nie bez powodu. Waga Paula jeszcze kilka lat temu wynosiła przerażające 444 kg. Waga Paula rosła stopniowo, aż w końcu nie mógł podnieść się z łóżka. Był uwięziony we własnym ciele. Stracił pracę i przyjaciół. Musiał zastawić dom, żeby mieć pieniądze na tony jedzenia. Kiedy pogorszył się stan jego zdrowia, ekipa ratunkowa nie była w stanie zabrać go do szpitala. Do akcji musieli wkroczyć strażacy. Mason przebywał pod specjalistyczną opieką przez całą dobę.
mat. prasowe
Mężczyzna doprowadził się do takiego stanu, przez złamane serce. Paula zostawiła bowiem ukochana, a ten zaczął "zajadać" smutki. Pochłaniał dziennie 20 tysięcy kalorii. Szybko doszło do tego, że nie mógł się nawet samodzielnie poruszać.
W pewnym momencie podjął odważną decyzję. Postanowił ratować swoje zdrowie i życie. Paul był tak otyły, że nie pomogłaby mu nawet restrykcyjna dieta. Z pomocą ruszył mu Shaw Summers, jeden z najlepszych brytyjskich chirurgów walczących z otyłością. Dla obu było to najtrudniejsze wyzwanie w ich życiu. Żeby zobaczyć, jak zmienił się Paul i jego życie obejrzyjcie film "Najgrubszy człowiek świata" 1 listopada o godz. 20.40 w TVN Style.