Codziennie dochodzą do nas niepokojące informacje z krajów ogarniętych konfliktami. Dorota Wellman śledzi sytuację na bieżąco i jest przygotowana na każdy scenariusz. "Wierzę, że będzie dobrze, a gdyby dobrze nie było, jestem przygotowana na różne sytuacje kryzysowe" - mówiła w najnowszym wywiadzie dla "Zwierciadła". Co miała na myśli?
Dziennikarka ma świadomość, że nie da się przygotować na wszystko. Wellman twierdzi jednak, że jeśli są sytuacje, które można przewidzieć, to lepiej pomyśleć o nich dużo wcześniej. "Mam np. zapasy, bo wystarczy blekaut w Polsce, żebyśmy przepadli. Mam omówione ze swoimi bliskimi, co zrobimy, kiedy zdarzy się sytuacja krytyczna. Wiemy, jak się zachować, wiemy, co zrobić z pieniędzmi" - zaczęła. Jednocześnie prezenterka podkreśliła, że nie zamierza popadać w paranoję. "Jesteśmy przygotowani na bardzo różne scenariusze, ale nie wałkujemy ich, nie międlimy, nie mówimy o nich wielokrotnie, bo to tylko stres napędza. Słuchamy ludzi mądrych i staramy się ich rady wcielać w życie, w swój 'plan ratunkowy'. (...) Wojna była jedną ze spraw, które omówiliśmy. Co będzie z nami, co może się wydarzyć, przygotowaliśmy się na miarę naszych możliwości - dodała.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Marcin Prokop stanowczo o konkurencji. Co sądzi o śniadaniówce Polsatu? "No bez jaj"
Jakiś czas temu Wellman zamieniła się rolami z prowadzącymi "Dzień dobry TVN" i usiadła na fotelu dla gości. Dziennikarka otwarła się na temat swoich problemów z sercem. Pierwsze objawy dolegliwości miały nastąpić po zachorowaniu na COVID-19. - Wydawało mi się, że wyszłam z tego bez szwanku. Po półtora miesiąca pojawiło się migotanie przedsionków - tłumaczyła. Konieczne było poddanie się ablacji serca. -To jest mało inwazyjny zabieg, który odbywa się przy pełnej świadomości. Albo się mrozi, albo się podgrzewa. Na miejscu, gdzie impuls źle działał, robi się blizna i powoduje, że nie ma już migotania przedsionków. Ja jestem nowym człowiekiem. Wróciłam do wszystkich sprawności - wyjaśniła.