Norbi zadebiutował na scenie w 1997 roku. Szturmem podbił show-biznes i u szczytu kariery potrafił zagrać nawet ponad 200 koncertów rocznie. Dziś gra ich ok. 70-80, co i tak go bardzo cieszy. W jednej z ostatnich rozmów, nawiązujac do afery ze Smolastym, który spóźnił się na swój występ i miał problem z jego dokończeniem, poruszył temat zarobków piosenkarzy. Okazuje się, że nie życzy sobie za swoją pracę tyle, ile jego znani koledzy. - Wynagrodzenia wahają się od 25 do 45 tys. zł, a czasem wynoszą nawet 100 tys. czy - jak u Smolastego - 130 tys. zł. Więc ja na jego miejscu bym się starał, żeby wszędzie być na czas. Można powiedzieć, że moje 15 tys. zł to z jednej strony ogon, ale z drugiej - kwota przystępna dla wszystkich - stwierdził były prowadzący "Koło fortuny" w rozmowie z Plejadą.
W czasach największej popularności Norbi żył jak król. Poruszanie się helikopterem było dla niego na porządku dziennym. - Był taki moment, że latałem awionetką, helikopterem, bo było mnie na to stać. Dodatkowo podbijało to ten show-biznesowy styl, że wykonawca estradowy leci, ląduje gdzieś z boku na lotnisku polowym i ktoś go odbiera - dodał.
Nie jest tajemnicą, że w tamtym czasie uzależnił się od hazardu i przegrał wielkie sumy. - 400 do 500 [tysięcy złotych - przyp. red] rocznie, przez dziesięć lat to jest kawał grosza, jakby nie patrzeć - wyznał Norbi jakiś czas temu Żurnaliście. Podcaster doprecyzował, czy muzyk w sumie faktycznie przegrał ok. pięciu milionów złotych. Norbi potwierdził. - Wszystko jest ok, fajnie, gramy, nie ma długów, nie ma kredytów. Można było sobie kupić mieszkanie, jedno, drugie, trzecie, piąte. Ale to się nie stało i to jest ten "gul" w tej chwili - podsumował.
W nowej ramówce TVP Norbiego zabraknie w "Kole fortuny". Jakiś czas temu mówił nam, że nie ma o to do nikogo żalu, bo i tak jego głównym źródłem dochodu są koncerty. - Pomyślałem sobie w pierwszej chwili: "Kurde, czy my byliśmy tacy ciency, że nas posunęli?". A później mówię sam do siebie: "Co ty gadasz, Norbas? Przecież to jest show-biznes. I tu nie ma na co się obrażać". Trzeba trzymać ciśnienie i lecieć do przodu. Druga sprawa, że tu nie chodziło tylko o mnie, ale zwolnienia poleciały grupowo, by zaznaczyć jakąś zmianę i nowe otwarcie - stwierdził. Jego następcą został Błażej Stencel. Przeczytaj też: Nowy prowadzący "Koło fortuny" od sześciu lat ma chłopaka. "Miłość to miłość"
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!