- Mój menadżer w********ł mnie w taką trasę koncertową, gdzie k****a mam dwa koncerty dziennie. Muszę jeździć po całej Polsce, ledwo żyję - powiedział Smolasty podczas koncertu w Nysie, dodając, że zamierza zwolnić menadżera. - Jestem przemęczony totalnie i ledwo żyję, potrzebuję być podłączony do kroplówki, żeby zagrać koncert dla was tutaj - wyznał ze sceny. Publiczność nie przyjęła jednak dobrze jego słów, a raper ostatecznie dokończył występ. - Ten okres jest dla artystów bardzo eksploatacyjny. U szczytu swojej kariery grałem 200-300 koncertów w roku. Obecnie wygląda to tak, że jest higiena przede wszystkim i nie ma też takiego zapotrzebowania - komentuje sytuację z występu Smolastego Norbi w rozmowie z Plejadą.
Norbi przyznał, że dla porównania dziś gra około 70-80 koncertów rocznie i zaznacza, że jak na "oldschoolowca" to nadal bardzo dobry wynik. - Wynagrodzenia wahają się od 25 do 45 tys. zł, a czasem wynoszą nawet 100 tys. czy - jak u Smolastego - 130 tys. zł. Więc ja na jego miejscu bym się starał, żeby wszędzie być na czas - mówi muzyk. Norbi nie ukrywa, że gdy bardzo dużo koncertował, dla oszczędności czasu zdarzało mu się przylatywać na imprezy nawet awionetką czy helikopterem. Były także sytuacje, gdy musiał odmówić występu przez nadmiar pracy. Dla Norbiego najważniejsze było jednak, aby otaczać się osobami, którym może zaufać.
Mój menadżer jest moim serdecznym przyjacielem, drugi też. To wszystko jest oparte na dwustronnym zaufaniu, a to jest wypracowane przez lata. Tutaj nigdy się nikt nie sparzył - jesteśmy na dobre i na złe
- tłumaczy.
Michał Wiśniewski stwierdził z kolei, że nie wyobraża sobie dawania więcej niż jednego występu dziennie. Jego zdaniem po dwóch godzinach grania drugi koncert byłby już "żałosnej jakości". Liderowi Ich Troje zdarzało się za to grać codziennie bez przerwy przez wiele dni. - W najlepszych czasach chyba takim najdłuższym maratonem dzień po dniu było 180 dni. Nie wyciągałem wenflonów w ogóle. Czasami na dwa czy trzy dni.
To jest oczywiście wina impresariatu, bo oni chcą jak najwięcej zarobić. Zresztą nie musisz się na to godzić, ale godzisz się, bo masz wrażenie, że to jest twoje "pięć minut", co jest bzdurą - mówi w rozmowie z Plejadą.
Wiśniewski uważa także, że w Polsce trudno znaleźć dobrych menadżerów, a większość z nich opiekuje się kilkoma artystami jednocześnie. - Wtedy nie tworzy się jakaś przyjaźń, relacja międzyludzka, taka z prawdziwego zdarzenia, tylko po prostu tworzy się biznes - tłumaczy. Muzyk dodał, że obecnie w pracy pomaga mu asystentka, którą sam szkolił przez kilka lat.
Do sprawy Smolastego odniosła się także Marta Wieniawa-Narkiewicz, która jest mamą i jednocześnie menadżerką Julii Wieniawy. W rozmowie z Plejadą podkreśliła, że artysta powinien mieć wgląd w to, jak wygląda trasa i wyrazić zgodę na daną ilość pracy. - Jak to się mówi: "mierz siły na zamiary". Artysta to przede wszystkim człowiek, a nie maszyna - powiedziała.