Łukasz Jasina to zadeklarowany gej, który do niedawna był rzecznikiem prasowym ministra spraw zagranicznych Zbigniewa Raua. Przypomnijmy, że to Rau jeszcze jako wojewoda łódzki nawoływał do "zatrzymania ideologii LGBT", a sama partia PiS-u słynie z instrumentalnego i agresywnego używania tematu mniejszości seksualnych. Przykładem jest np. Przemysław Czarnek, który mówił, że ludzie LGBT "nie są równi normalnym ludziom" czy prezydent Andrzej Duda głoszący tezy o "ideologii LGBT". Jasina w rozmowie z dziennikarką "Gazety Wyborczej" rozgrzesza partię i przekonuje, że w PiS-ie nie brakuje osób homoseksualnych.
Łukasz Jasina twierdzi, że nigdy nie ukrywał swojej orientacji seksualnej, jak i nie miał z nią większych problemów. - Ja tego nigdy nie ukrywałem, otoczenie, rodzina, znajomi wiedzą. Od 20 lat żyję sobie jak na Zachodzie, trochę jak w kręgu brytyjskich konserwatystów, dla których nie jest to żadnym problemem (...). Mam głęboko gdzieś, co kto o mnie myśli w związku z tym - przekonuje. Jasina twierdzi, że w trakcie swojej pracy w rządzie PiS-u nigdy nie spotkał się z postawą wykluczającą. Zaznaczył także, że potępia sposób prowadzenia kampanii przez partię Jarosława Kaczyńskiego. - Ja nie mam żadnego problemu w byciu urzędnikiem państwowym. (...) Owszem, mam bardzo poważne zastrzeżenia do tego, co pojawiało się w retoryce wyborczej, natomiast nie dostrzegam, żeby mnie prześladowano z powodu bycia gejem. Nie spotykał mnie też ze strony ludzi PiS żaden ostracyzm środowiskowy - czytamy.
Jasina powiedział także, że "nie jestem jedynym gejem w rządzie PiS" oraz określił się w sprawie wpisu Zbigniewa Raua, w którym ten grzmiał na temat "ideologii LGBT". Jasina całkowicie rozgrzesza ministra, sugerując, że polityk PiS-u nie popełnił tego wpisu osobiście. - Prawdopodobnie to była robota biura poselskiego (...). Mnie pan minister zapewnił, że żadnym homofobem nie jest (...). Stwierdził, że to nadgorliwość pracownika kampanii wyborczej. Nie był - łagodnie mówiąc - fanem tamtego incydentu - czytamy w "Wyborczej".