Michał Wiśniewski w książce "Ich Troje. Biografia" w gorzkich słowach wspomniał wywiad dla magazynu "Gala", który przeprowadził z nim Marcin Prokop. Ze słów wokalisty wynika, że po zakończonym wywiadzie mieli rozmawiać w cztery oczy między innymi o Magdzie Femme, co, jak się okazało podczas autoryzacji, zostało zawarte w rozmowie przeznaczonej do druku. Wiśniewski, nie ukrywając żalu, zarzucił dziennikarzowi, że "zrobił karierę, ale szedł do celu po trupach". Na odpowiedź dziennikarza nie trzeba było długo czekać.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Krzysztof Ibisz ze starymi zębami, Werner z ciemnymi lokami. Tak prezenterzy wyglądali 15 lat temu. Kraśko? Jak wino
Marcin Prokop opublikował na Facebooku długi wpis, w którym przedstawił swój punkt widzenia. Zamieścił cytat, w którym wokalista opisywał, jak mieli pić alkohol i rozmawiać o rzeczach, które rzekomo miały nie trafić do druku. Współprowadzący "Dzień Dobry TVN" wyraził obawę o pamięć Wiśniewskiego, wspominając jego hulaszczy tryb życia, który prowadził w tamtym czasie.
Artysta Michał Wiśniewski raczył wspomnieć o mnie w swojej książce. Martwię się o pamięć Michała. Chyba jest z nią nie najlepiej. Chętnie mu ją jednak odświeżę, bo zakładam, że Michał nie ma złych intencji i nie chce moim kosztem podbić zainteresowania własną osobą, ani nakręcić promocyjnej gównoburzy wokół książki. To byłoby bardzo nieładne. Może po prostu nie pamięta. Ma prawo, zważywszy na upływ wielu lat i jego słynny, ówczesny tryb życia, sprzyjający zacieraniu granic pomiędzy prawdą a fikcją - zaczął.
Marcin Prokop zareagował na zarzuty Wiśniewskiego. Jak sam zauważył, od lat nie pije alkoholu, tym bardziej podczas wykonywania obowiązków zawodowych:
Nigdy nie piję alkoholu podczas wykonywania swojej pracy, drogi Michale, oraz nie lubię wódki. Pogadaj z setkami ludzi, z którymi miałem okazję pracować przez ostatnich 25 lat. Jeśli ktokolwiek z nich, kiedykolwiek widział mnie "pod wpływem", postawię ci esperal (wszywka alkoholowa).
Odniósł się również do słów na temat Magdy Femme. Jak napisał, Michał miał wówczas podzielić się z nim wieloma intymnymi wyznaniami.
Nasze spotkanie nie miało charakteru towarzyskiego. Umówiliśmy się na wywiad do gazety, podczas którego dyktafon był przez cały czas włączony. Odpowiadałeś na moje pytania ze świadomością, że jestem dziennikarzem, a nie twoim psychoterapeutą lub spowiednikiem. Kwestia Magdy Femme, która stała się później dla ciebie problematyczna - poświęciłeś podczas tej rozmowy sporo miejsca oraz barwnych, choć intymnych szczegółów. Oszczędziłem ich, spisując wywiad. Dokonałem autocenzury w twoim imieniu, bo dziennikarstwo polega również na tym, żeby czasem zrobić krok wstecz. Dlatego w materiale przeznaczonym do autoryzacji zostało jedynie kilka zdań na temat Magdy, z wielu wypowiedzianych
Marcin Prokop wspomniał również, że ówczesny menedżer artysty także miał możliwość przeczytania rozmowy przed jej publikacją i wówczas żaden fragment nie wzbudził jego sprzeciwu. Problemy pojawiły się późnym wieczorem, gdy okazało się, że Michał Wiśniewski miał nawet nie zajrzeć do spisanej rozmowy. Jak zauważył Prokop, na jakiekolwiek zmiany było już za późno, gdyż numer poszedł już do druku.
Twój ówczesny menedżer, Maciek Durczak, przez którego komunikowałeś się ze światem, otrzymał cały wspomniany wywiad mailem. Kolejnego dnia rano dostałem od niego informację, w waszym wspólnym imieniu, że wszystko jest ok i możemy publikować. Późnym wieczorem tenże sam menedżer zadzwonił z nerwem w głosie, że Michał dopiero przeczytał (!) i nie zgadza się na publikację. Niestety, w tym momencie gazeta była już w druku, więc zorientowaliście się panowie, że w tekście jest coś, czego nie chcecie, odrobinę za późno. Gdybyś sam, Michale, przeczytał ten wywiad, kiedy był na to czas, bez jakichkolwiek sprzeciwów wykreśliłbym kłopotliwe dla ciebie fragmenty, których nie wyłapał Maciej. Ale może nie mogłeś albo nie byłeś w stanie. Nie wnikam
Na koniec wywodu dziennikarz zwrócił się do wokalisty z prośbą, by ten nie wypowiadał się na temat rzeczy, które nie mają pokrycia w rzeczywistości.
Nie będę cię, Michale, straszył adwokatami, ani żądał przeprosin czy sprostowań, bo mam w życiu ciekawsze sprawy, niż zajmowanie się twoimi fantasmagoriami na mój temat i fundowanie plotkarskim mediom materiału na nieistotne, celebryckie dramy podczas sezonu ogórkowego. Spróbuj się zachować przyzwoicie i proszę, nie powielaj więcej bzdur, które nie mają pokrycia w rzeczywistości. Życzę ci powodzenia w tym, czymkolwiek się aktualnie zajmujesz, bez mojego dalszego udziału w tej przygodzie - napisał na zakończenie
Spodziewaliście się takiego obrotu spraw?