Giorgio Armani już za życia stał się legendą, a jego nazwisko było jednym z najbardziej uznawanych w świecie mody. Choć za młodu chciał zostać lekarzem, serce oddał projektowaniu. Najpierw pracował w domu mody Nino Cerruti. Swoją markę zaczął rozwijać w latach 70. XX wieku i na przestrzeni lat ubierał największe gwiazdy. Zmarł 4 września, o czym poinformował dziennik "La Repubblica". "Król Giorgio. Absolutna legenda mody, uniwersalna ikona współczesnego stylu, wyzwoliciel kobiet, twórca stylów, mody, a przede wszystkim sposobów bycia" - czytamy na łamach włoskiej gazety.
Z doniesień "La Repubblica" wynika, że Armani od miesięcy przebywał w swoim domu, gdzie dochodził do siebie po pobycie w szpitalu. Kwestia ta była cały czas utrzymywana w tajemnicy. "Odszedł tak, jak zawsze by sobie tego życzył, znając Armaniego: pracując. Pomimo braku możliwości uczestnictwa w pokazach mody męskiej, śledził próby aż do samego końca za pośrednictwem FaceTime, sprawdzając stylizacje i ganiąc swoich współpracowników za to, że nie usiedli na czas, opóźniając tym samym rozpoczęcie pokazu. Taki właśnie był" - czytamy we włoskim dzienniku.
Informacje o śmierci Armaniego potwierdził również sam dom mody. "Z głębokim smutkiem Grupa Armani ogłasza odejście swojego twórcy, założyciela i niestrudzonej siły napędowej: Giorgio Armaniego" - przekazano poprzez post na Instagramie.
Projektant do ostatnich chwil życia miał pracować. "Pan Armani, jak zawsze nazywali go z szacunkiem i podziwem pracownicy i współpracownicy, odszedł spokojnie, otoczony bliskimi. Niestrudzenie pracował do ostatnich dni, poświęcając się firmie, jej kolekcjom oraz różnorodnym i stale zmieniającym się projektom, zarówno istniejącym, jak i będącym w trakcie realizacji" - czytamy w poście na Instagramie. We wpisie domu mody, przekazano również wieści w sprawie pogrzebu legendarnego projektanta. "Zgodnie z wyraźnym życzeniem pana Armaniego pogrzeb odbędzie się w gronie najbliższych" - dowiadujemy się.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!