Kinga Rusin nie ukrywa tego, że uwielbia podróżować. Ostatnio dziennikarka dzieliła się pozytywnymi wrażeniami o pobycie w Ekwadorze. "Może dziwne, ale w ekwadorskiej Amazonii spełniłam kilka razy swoje marzenie o pływaniu łodzią w ulewnym deszczu! (...) Kiedy tylko możemy, wspieramy lokalne społeczności i zachęcamy do tego innych. Zazdrościmy im bliskości obłędnej natury, ale jesteśmy jednocześnie pełni podziwu. patrząc, jak w tych warunkach organizują sobie życie i jak bardzo takie życie kochają" - pisała na swoim instagramowym profilu. W nowym wpisie wspomniała także o negatywach.
Kinga Rusin przekazała w nowym wpisie, że chociaż Ekwador jest pięknym miejscem, to podróż nie była idealna. Wspomniała o bezpieczeństwie. "W Ekwadorze było super, ale potrzebuję już 'cywilizacji'. Mam trochę dosyć przecierania sztućców spirytusem (wynik przykrych doświadczeń), oglądania się przez ramię na ulicy w obawie przed napadem (pomimo obecności policji), trzymania torebki pod kurtką, żeby nie paść ofiarą kieszonkowców" - pisała. To jednak nie wszystko. Rusin wspomniała także o jedzeniu. "Mam dość jedzenia non stop ziemniaków, bo w wielu miejscach to było jedyne gotowane warzywo (surowych warzyw i owoców na takich wyjazdach nie jem), mam dosyć rzecznych sardynek i piranii. (...) Chcę się wyspać nie w wilgotnej pościeli. I w ogóle - chcę się wyspać" - dodała dziennikarka.
W dalszej części wpisu Kinga Rusin zapewniła, że warunki na miejscu nie były dla niej zaskakujące. "Żeby nie było, wiedziałam, na co się piszę. Podobnego 'klimatu' miałam już okazję doświadczyć w czasie naszych wypraw do Papui, Kolumbii i do Peru. Teraz potrzebuję zmiany" - napisała. Dziennikarka i jej partner myślą nad kolejnymi kierunkami. "Właśnie trwa u nas dyskusja, co dalej. Zostawiliśmy sobie kilka otwartych opcji" - napisała i dodała, że chętnie poleżałaby na plaży. Przypomnijmy, że wkrótce Rusin wraca na jubileuszowy odcinek do "Dzień dobry TVN".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!