• Link został skopiowany

Miał cztery żony, liczne romanse. Tylko jednej Krzysztof Chamiec był wierny. To znana aktorka

Był niezwykle cenionym aktorem, a charyzmą zachwycał zarówno na scenie, jak i w życiu prywatnym. O jego podbojach miłosnych krążyły legendy, na ślubnym kobiercu stawał aż czterokrotnie. Nie było jednak tajemnicą, że Krzysztof Chamiec pomimo wielkiego talentu nie był wolny od wad, a skłonność do romansów to tylko jedna z nich.
Krzysztof Chamiec
Printscreen filmpolski.pl

Stworzył niezapomniane role. Krytycy i widzowie zachwycali się jego talentem, a kobiety traciły dla niego głowy. Na długiej liście podbojów Krzysztofa Chamca znajdują się nie tylko jego cztery piękne żony, lecz także m.in. uwielbiana telewizyjna spikerka, Bogumiła Wander. Magnetyzm aktora był tak wielki, że przyćmiewał jego wady - brak stałości w uczuciach, skłonność do alkoholu i legendarny wręcz, wybuchowy charakter. Choć w rodzinie miał zakonnicę i świętego kościoła katolickiego, Krzysztofa Chamca nazywano kobieciarzem i królem życia. Narodziny ostatniego syna sprawiły, że aktor się nawrócił. Niestety, niedługo później zabrała go choroba. Tuż przed śmiercią wyznał, że nie boi się umierania i cieszy na spotkanie ze Stwórcą. To jednak nie koniec historii, bo testament, który zostawił po sobie Krzysztof Chamiec, zaskoczył wszystkich.

Zobacz wideo Michalina Łabacz w "Schedzie": Lubię siłę Oli i jej zołzowatość

Krzysztof Chamiec został aktorem przypadkowo. Był w trudnej sytuacji finansowej

Krzysztof Andrzej Jaksa-Chamiec herbu Gryf, jak brzmiało pełne nazwisko aktora, przyszedł na świat 2 lutego 1930 roku. Urodził się w położonym na pograniczu Polesia i Wołynia majątku. Rodzina chłopca była ziemianami, a Krzysztof odebrał tradycyjne, katolickie wychowanie. Jego siostra miała zostać w przyszłości zakonnicą, a jednym z przodków chłopca był Zygmunt Szczęsny Feliński, metropolita warszawski okresu powstania styczniowego i święty Kościoła katolickiego. Znanych postaci w rodzinie było zresztą więcej: wuj Zygmunt Jaksa-Chamiec był prezesem Banku Polskiego oraz jednym z założycieli i pierwszym dyrektorem Polskiego Radia, wuj Juliusz Poniatowski współpracował z Józefem Piłsudskim i pełnił funkcję ministra rolnictwa, a Jan Pohoski był wiceprezydentem Warszawy w latach 1934-1939.

Młodość Krzysztofa Chamca przypadła na wojenne lata. Mężczyzna po wyzwoleniu trafił najpierw do radzieckiego obozu, a następnie do ubeckiego więzienia. - Rosjanie, w przeciwieństwie do UB, nie bili, tylko głodzili. Kiedy mnie wypuścili, nie miałem siły iść. Przy 185 cm wzrostu ważyłem zaledwie 36 kg  -wspominał po latach aktor. Ale zanim Krzysztof Chamiec trafił na scenę, miał zupełnie inny pomysł na życie. Studiował ekonomię, a grać zaczął z konieczności znalezienia źródła utrzymania. - Będąc w trudnej sytuacji finansowej, przeczytałem w gazecie, że szukają statystów do operetki. Tak zaczęła się moja sceniczna przygoda - wspominał po latach. Szybko okazało się, że Krzysztof jest obdarzony wielkim talentem. Wkrótce grał w największych teatrach, a role, które stworzył, zapisały się w historii złotymi zgłoskami. - Teatr jest dla aktora niewysychającym źródłem emocji. Nawet jeśli chwilowo mam go dosyć, po pewnym czasie powraca jeszcze silniejsza fascynacja. Liczyłem, że w końcu się od niej uwolnię, ale nic z tego! Udaje mi się to tylko do momentu, póki nie wejdę do teatru - mówił Krzysztof Chamiec o swoim zawodzie.

Krzysztof Chamiec miał burzliwe życie uczuciowe. Żenił się cztery razy

Krzysztof Chamiec należał do najbardziej cenionych aktorów czasów PRL. Charyzmą i legendarnym, wręcz zmysłowym głosem uwodził nie tylko na scenie. W jego życiu prywatnym nie brakowało pięknych kobiet. Pierwszą żoną aktora była koleżanka po fachu, Aleksandra Grzędzianka. Para doczekała się syna, Krzysztofa Juniora, i córki, Anny Marii, małżeństwo nie przetrwało jednak próby czasu. Powodem rozwodu był trudny charakter Chamca oraz jego zamiłowanie do alkoholu, po którym stawał się agresywny. Przez jazdę samochodem pod wpływem i spowodowanie wypadku aktorowi odebrano nawet prawo jazdy. Złość wyładowywał na żonie, która postanowiła odejść, by chronić siebie i dzieci. Aktor szybko znalazł pocieszenie w ramionach innej aktorki, Ireny Rembiszewskiej. Nie przeszkadzał mu w tym fakt, że była ona wówczas związana z jego kolegą z teatru, Kazimierzem Dejmkiem. Podbojem dość szybko się jednak znudził i do ślubu tym razem nie doszło, ku rozczarowaniu kobiety, która gotowa była się dla ukochanego rozwieść. Inaczej sprawy miały się z Joanną Jędryką.

Charyzmatyczny aktor i piękna, lecz chorobliwie nieśmiała aktorka stanowili parę przeciwieństw. Joannę Jędrykę za sprawą delikatnej urody i wdzięku ochrzczono polską Audrey Hepburn. Kiedy los postawił kobietę na drodze Krzysztofa Chamca, mężczyzna postanowił ją uwieść. Zabrał się do tego jednak w dość nietypowy sposób. - Podobasz mi się. Mógłbym pójść z tobą do kina, gdybyś... kupiła bilety - zagaił pierwszą rozmowę Krzysztof. Ostatecznie bilety kupił on, a po pierwszej randce pojawiły się następne. Wreszcie para stanęła na ślubnym kobiercu. Ale i to małżeństwo było dalekie od ideału. Do Joanny docierały plotki o romansach jej męża - m.in. ze spikerką i prezenterką TV, Bogumiłą Wander. Kochankowie ponoć mieli nawet swój szyfr rendez-vous. Kiedy Wander mówiła na antenie: "Do widzenia państwu, do jutra", oznaczało to, że nie może zobaczyć się z aktorem. Natomiast gdy mówiła: "Ja już się z państwem żegnam, do zobaczenia", oznaczało to zielone światło dla schadzki.

Joanna Jędryka określiła małżeństwo z Krzysztofem Chamcem jako "smutne i trudne". Jednocześnie jednak imponowała jej charyzma męża. - Wydawało mi się, że wszystkie te historie to przesada. Choć nie ukrywam, że pociągała mnie jego pewność siebie, przebojowość, luz i taka nonszalancja wobec życia. Ja tego nie miałam - opowiadała. Ostatecznie małżeństwo zakończyło się rozwodem. Kroplą, która przelała czarę goryczy i bezpośrednio przyczyniła się do zakończenia związku, był romans z żoną dyrektora Teatru Ateneum, Aleksandrą Śląską. - Miałam dość alkoholu, jego kolegów, kłamstw, zdrad - wyznała po latach Joanna Jędryka. Tymczasem Krzysztof Chamiec nie pozostał długo w stanie wolnym. Jego trzecią żoną została Joanna Sobieska, młodsza o 16 lat aktorka. Para doczekała się syna, Michała. I tym razem jednak dziecko nie okazało się sposobem na scementowanie relacji - rodzinne szczęście zakończyło się z hukiem po kilku miesiącach. I, tak, również tym razem przyczyną rozwodu była niewierność aktora.

Krzysztof Chamiec wierny był tylko jednej kobiecie. Nawrócił się pod koniec życia

Wydawać by się mogło, że niepoprawny hedonista, którym był Krzysztof Chamiec, nigdy się nie ustatkuje. Stało się jednak inaczej, choć związkowi, który okazał się w jego życiu najbardziej trwałym, nikt początkowo nie dawał szans. Laura Łącz, dla której aktor rozwiódł się z Joanną Sobieską, była od aktora o 20 lat młodsza. Kiedy się poznali, ona miała zaledwie 23 lata, a on niemal 50. Tych dwoje połączyła jednak niezwykle silna miłość. W 1985 roku para stanęła na ślubnym kobiercu. - Spojrzałam na Krzysztofa. Zaczął czytać rolę tym swoim niskim głosem, który elektryzował kobiety. Pomyślałam, że tak przystojnego mężczyznę, z tak silną męską osobowością widzę pierwszy raz - wspominała Laura Łącz w wywiadzie dla "Vivy". - Nie zamierzałam rozbijać mu rodziny, więc powiedziałam: "Proponuję ci tylko przyjaźń". Spytał, czy będę na niego czekała. Odpowiedziałam, że nie. "Nie chcę, żebyś dla mnie rzucał żonę". Na to on: "Ale ja i tak to zrobię" - opowiadała po latach aktorka.

- Ostrzegano mnie przed Krzysztofem, że miał już kilka żon, kilka związków, ale ostrzegano też jego. Że zostawi wszystko żonie i zostanie z niczym, a ja, młoda, ambitna, wkrótce odejdę. Ale my oboje czuliśmy, że taka miłość zdarza się tylko raz i że warto zrezygnować z poprzednich związków. Nie radziliśmy się rodzin, przyjaciół. Gdy ktoś się pyta, wątpi, to nie jest to miłość - mówiła aktorka "Super Expressowi". Małżeństwo z Laurą Łącz w istocie nie tylko okazało się szczęśliwe i trwałe, lecz także sprawiło, że Krzysztof Chamiec zmienił się nie do poznania. Po narodzinach syna pary, Andrzeja, w 1990 roku, aktor nawrócił się, znów stał się religijny, a syna wychowywał w wierze katolickiej. - Był bardzo szczęśliwy, że w tym wieku Bóg obdarzył go synem. Od tej pory stał się innym człowiekiem. Bardzo zbliżył się do Kościoła. Wiem, że poszedł do spowiedzi do zakonnika, bernardyna. Wziął odpowiedzialność za swoje czyny, także za rozliczenie swojego życia z Bogiem - podkreśliła Laura Łącz.

Krzysztof Chamiec zachorował. Odmówił leczenia i zaskoczył testamentem

Niestety, w 2001 roku Krzysztof Chamiec zachorował. Jego syn był jeszcze małym dzieckiem. Aktor nie miał złudzeń, kiedy usłyszał diagnozę - na nowotwór płuc zmarli jego ojciec i bracia. Pogodził się z losem, odmówił leczenia. - Nie chciał już żyć. Gdy próbowano go leczyć, powiedział w końcu: "Głodem was wezmę!". I pod koniec pobytu w szpitalu przestał w ogóle jeść. (...) Zaprzyjaźnił się z kapłanem pełniącym w szpitalu posługę, codziennie rozmawiali. Nie skarżył się, nie bał się śmierci. Ciągle powtarzał mi, że chce już iść do Boga - ujawniła Laura Łącz.

11 października 2001 roku, po dwóch miesiącach pobytu w szpitalu, Krzysztof Chamiec zmarł. To jednak nie koniec historii, bo testament, który zostawił, wywołał kontrowersje. Swoim spadkobiercą aktor uczynił bowiem syna z trzeciego małżeństwa, Michała. Co ważne, w grę wchodziła niebagatelna kwota - mowa o milionach złotych. Działająca w imieniu syna Laura Łącz pogodziła się z tym faktem, inaczej było jednak w przypadku dzieci aktora z pierwszego małżeństwa. Krzysztof Junior i Anna Maria zaskarżyli ostatnią wolę ojca, ale sąd oddalił ich pozew. - Przykre, że dzieci Krzysztofa skoczyły sobie do gardeł z powodu pieniędzy. W rodzinie należy dążyć do zgody i do polubownego załatwienia sprawy - powiedziała "Życiu na gorąco" Laura Łącz.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: