Joanna Opozda nie boi się poruszać na Instagramie trudnych i ważnych tematów. Obecnie zwłaszcza w rejonach Dolnego Śląska i województwa opolskiego trwa walka ze skutkami ulewnych deszczy. Aktorka apeluje o pomoc zwierzętom, które znajdują się w niebezpieczeństwie w czasie powodzi. Nie rozumie, jak można ewakuować się bez swoich pupili.
Joanna Opozda nie szczędziła mocnych słów, gdy pisała o ludziach, którzy nie zapewniają schronienia swoim zwierzętom. "Jakim trzeba być bydlakiem, żeby zostawić swoje zwierzę w domu, a samemu się ewakuować?" - pyta w mediach społecznościowych. Wygląda na to, że obserwatorzy aktorki próbowali usprawiedliwić ludzi, którzy w pośpiechu uciekali przed żywiołem. Odpowiedziała na to. "Nie piszcie mi, że ci ludzie nie mieli czasu zabrać swoich zwierząt. No błagam was, był czas na to, żeby się spakować i ewakuować? To nie jest nagłe trzęsienie ziemi, alerty były znacznie wcześniej. Takiego pieska czy kota zostawić na pastwę losu? Nieludzkie i tyle. Zdania nie zmienię. Jesteśmy odpowiedzialni za swoje zwierzęta. To nie są rzeczy, tylko zależne od nas, żyjące istoty" - stwierdziła.
Joanna Opozda udostępnia materiały na temat tego, jak pomóc czworonogom. Między innymi post Fundacji Judyta, która zapewniła, że przyjmie zwierzęta i pomoże w szukaniu im domów tymczasowych.
O losie czworonogów wypowiedziała się także Karolina Korwin Piotrowska. Pokazała zdjęcie psa, który walczył o życie po tym, jak zawalił się most w Głuchołazach. "Pamiętajcie: tak wygląda na żywo katastrofa klimatyczna, to co musimy zrobić, to rozliczać z tego, co się dzieje władze lokalne, wszystkich polityków, pytać ich, co zrobili, żeby tego uniknąć, o wpływ lobbingu na ich decyzje" - pisała. Po tym, jak okazało się, że psa udało się uratować, dodała: "Miał chłopak wiele szczęścia. Tysiące zwierząt i tak zginie. A te, co zostaną, będą potrzebować naszej pomocy".