Miał pięć lat, gdy wystąpił w "Titanicu". Powiedział jedno zdanie i wciąż na tym zarabia

"Titanic" jest jednym z najpopularniejszych filmów w historii kina. Jak się okazuje, jego sukces zmienił życie nie tylko głównych gwiazd.
Reece Thompson
Fot. screen 'Titanic'

"Titanic" stał się z czasem jednym z najbardziej nagradzanych filmów w historii kina. Produkcja Jamesa Camerona z 1997 roku zdobyła aż 11 Oscarów i 47 innych nagród. Historia o katastrofie brytyjskiego statku przyniosła przy tym światową sławę Kate Winslet i Leonardo DiCaprio, którzy wcielili się w główne role. Jak się okazuje, nie tylko oni skorzystali na popularności filmu. Jedną z osób, które na zawsze zapamiętały udział w kinowym hicie jest Reece Thompson. Aktor miał tylko pięć lat, gdy zagrał w "Titanicu".

Zobacz wideo Nakręcili inne zakończenie "Titanica". Aktor cieszył się, że Cameron tej sceny nie użył

"Titanic" zmienił jego życie. Nawet po latach Reece Thompson korzysta z udziału w produkcji

Thompson odegrał w "Titanicu" rolę irlandzkiego chłopca, który wypowiada podczas całego filmu zaledwie jedną kwestię. - Co robimy mamusiu? - zapytała jego postać w scenie, w której rozpoczyna się ewakuacja statku. Wypowiedziane słowa, choć nie miały żadnego wpływu na fabułę, zmieniły niejako życie aktora już na zawsze. Po latach wyjawił on w wywiadzie z "Business Insider", że wciąż otrzymuje tantiemy z udziału w produkcji.

- To dziwne, bo już nawet nie zaprzątam sobie tym głowy. Nie jest tak, że myślę sobie: "Och, kiedy wpadnie kolejny przelew za "Titanica"?". Kiedy to się już stanie, to mam taki moment: "O, super, dodatkowe 100 dolarów". Czasem bywało i tak: "O, super, 250 dolarów" - opowiedział Thompson. Podkreślił przy tym, że liczy, iż w kolejnych latach ludzie wciąż będą oglądać film. - Mam nadzieję, że ludzie nadal będą go oglądać, bo to oznacza więcej pieniędzy dla mnie - skomentował aktor.

Reece Thompson mógł nie wystąpić w "Titanicu". "Dziwnie się na to patrzy z perspektywy czasu"

W tym samym wywiadzie Thompson ujawnił, w jaki sposób doszło do jego udziału w filmie. Mamie pięcioletniego wówczas aktora zaproponowano wtedy, że chłopiec może wystąpić w reklamie sieci stacji benzynowych, lub przyjąć małą rolę w "dużym przedsięwzięciu filmowym". Kobieta postawiła na drugą opcję. - Film okazał się jednym z największych hitów w historii, więc dziwnie się na to patrzy z perspektywy czasu. Moja mama mówiła: "Zróbmy to. Będzie fajnie. Nawet jak film będzie niewypałem, to sobie go obejrzymy". Wiemy, jak to się skończyło, więc wcale nie podjęła złej decyzji, to na pewno - opowiedział Thompson.

Więcej o: