Caroline Derpieński wciąż się rozkręca i robi wiele, aby było o niej głośno. Niedawno zawitała do Polski, gdzie na pokazie zaprezentowała zaprojektowane przez nią najnowsze ubrania. Rozpoznawalność w rodzinnych stronach dla Derpieński nie jest widocznie wystarczająca. Okazuje się, że w Bułgarii można kupić "Glamour" z naszą rodzimą celebrytką na okładce, a Derpieński udzieliła magazynowi także krótkiego wywiadu.
O sesji zdjęciowej do magazynu Caroline Derpieński poinformowała oczywiście w mediach społecznościowych. Jak udało nam się sprawdzić, faktycznie znalazła się na okładce magazynu - zdjęcia trafiły zarówno na Instagram bułgarskiego "Glamour", jak i na stronę czasopisma. Celebrytka pozuje na okładce w jaskraworóżowej obcisłej sukience z sięgającym aż do pępka dekoltem. W krótkim wywiadzie z Derpieński, który zamieszczono na stronie "Glamour", udzieliła m.in. porad, jak osiągnąć sukces taki jak ten, którym sama może się pochwalić. "Kluczem jest przede wszystkim systematyczność w każdej dziedzinie. Nigdy się nie poddawaj. Wybierz swój plan i pracuj i będziesz zdobywał takie sukcesy jak ja" - mówi skromnie. Warto wspomnieć, że - jak wynika z Instagrama bułgarskiego "Glamour" - nie tylko Derpieński znalazła się na okładce najnowszego wydania czasopisma. W innych wersjach pojawiły się na niej także m.in. aktorki Sommore i Victoria Hughes.
To nie pierwsza okładka, na której pojawiła się twarz Caroline Derpieński. Wcześniej można było zobaczyć ją m.in. na pierwszej stronie ukraińskiego wydania "Playboya". Celebrytka nie ukrywała zresztą, że zapłaciła wówczas, aby się tam znaleźć. W rozmowie z Plotkiem stwierdziła, że to praktyka, którą rzekomo stosują gwiazdy na całym świecie. "Większość fotografów sprzedaje okładki, bo z tego żyje. (...) Wybrałam Ukrainę, bo spodobała mi się cena" - mówiła. Ile trzeba za to zapłacić? "To zależy. Raz mniej, raz więcej. Ceny są od kilku do kilkudziesięciu tysięcy 'dollarsów'" - przyznała.