Robert Lewandowski ma za sobą pierwsze mecze w lidze hiszpańskiej. Piłkarz razem z żoną i córkami zdążyli się już zaaklimatyzować w nowym miejscu. Wyszło na jaw, że oprócz katalońskiej drużyny, prezes Paris Saint-Germain Nasser, Al-Khelaifi, chciał sprowadzić Lewandowskiego do Paryża, wykorzystując dobre relacje z agentem piłkarza, Pinim Zahavim. Doniósł o tym francuski dziennik "L'Equipe", który przekazał również, że Anna Lewandowska rzekomo miała zablokować ten transfer. Trenerka już zdążyła zdementować te pogłoski.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Lewandowska została jedną z WAGs Barcelony. Podglądamy partnerki piłkarzy klubu. Wśród nich architektka, asystentka pielęgniarki
Anna Lewandowska wielokrotnie podkreślała w wywiadach, że niezależnie od decyzji męża, będzie go zawsze wspierać. Wiadomo, że FC Barcelona była jedynym branym pod uwagę przez sportowca klubem. Jak można przeczytać w "L'Equipe", dziennikarze twierdzą, że transfer "Lewego" do PSG miał upaść przez jego żonę, która miała postawić "weto". Trenerka stanowczo zaprzeczyła:
To bzdura. Rozmawialiśmy o różnych możliwościach, bo nie mogliśmy być pewni, jak to się skończy. Gdyby było trzeba, bez problemu odnalazłabym się także w Paryżu. Natomiast od początku wiedzieliśmy, czego chcemy najbardziej - powiedziała trenerka w rozmowie z WP SportoweFakty.
Jak sama podkreśliła, transfer, jak i przeprowadzka wymagały czasu.
Wiedziałam, jakie jest moje zadanie - wprowadzić Roberta w stan spokoju. W domowy rytm. Wtedy czuje się najlepiej. Robert w kwestii transferu patrzył nie tyko na aspekty piłkarskie, ale też na to, gdzie będzie się żyć najlepiej całej rodzinie. Ostateczna decyzja należała do niego. Wiedział, że cokolwiek postanowi, będę go wspierała - dodała Lewandowska.
Robert Lewandowski już w najbliższy weekend ponownie będzie miał okazję błysnąć umiejętnościami na murawie. FC Barcelona zagra na wyjeździe z Realem Sociedad.