Więcej informacji i ciekawostek o polskich gwiazdach przeczytasz na stronie Gazeta.pl
W niedziele w stacji TTV wyemitowano pierwszy odcinek "Projektu Cupid". Program randkowy ma normalizować choroby osób z niepełnosprawnościami oraz przede wszystkim, pomóc im znaleźć miłość. Show przyciągnęło wielu widzów. Fani Przemka Kossakowskiego i "Down the road" nowy format przyjęli z wielkim entuzjazmem, ale ich zapał zgasiła współprowadząca. Barbara Kurdej-Szatan w nowej roli wzbudza kontrowersje.
Barbarze Kurdej-Szatan po aferze z postem o Straży Granicznej wróżono koniec kariery. Choć została wyrzucona z TVP, twierdziła, że i tak planowała odejść z telewizji publicznej. Szybko odnalazła się w konkurencyjnej stacji. Zaproponowano jej współprowadzenie programu randkowego dla osób z niepełnosprawnościami w TTV. Widzowie pierwszego odcinka "Projektu Cupid" skomentowali nową rolę aktorki. Nie przypadła im do gustu. Zarzucają jej brak profesjonalizmu i empatii. Porównywana też jest do Przemka Kossakowskiego, który sympatie zdobył już w poprzednim programie.
Przemek jak zawsze spoko. Chce podejść z sercem do osoby chorej. A Pani prowadząca nie odnajduje się. Może nie ma wrodzonej wrażliwości.
Oglądałabym gdyby nie prowadząca. Zły wybór. Stacji TTV ludzie są zmęczeni tą panią.
Tego nie da się oglądać, marna kopia brytyjskiego "The undateables", tylko tutaj dochodzi jeszcze postać atencjuszki Kurdej-Szatan.
Stacja TTV trwale edukuje widzów na temat osób niepełnosprawnych. Uświadamia, że chorzy ludzie mają takie same potrzeby i nie powinni być skreślani na starcie. Może prowadząca programu "Projekt Cupid" prowokuje do dyskusji, ale pamiętajmy o sensie formatu. Nie ona jest tam najważniejsza.