Alarmujące dane z Zakopanego. Po "Sylwestrze Marzeń" organizowanym przez TVP nastąpił znaczny wzrost zakażeń na COVID-19

Z zimowej stolicy Polski napływają niepokojące dane. W ostatnim czasie odnotowano tam znaczny wzrost zakażeń. Lekarz z Zakopanego nie ma wątpliwości, dlaczego doszło do takiej sytuacji.

Więcej na temat imprez i aktualnych wydarzeń znajdziecie na stronie głównej Gazeta.pl.

W ostatnią noc 2021 roku na sylwestrowym koncercie organizowany przez Telewizję Polską bawiło się około 40 tysięcy osób. Jak wynika z relacji osób będących na "Sylwestrze Marzeń", pomimo komunikatów o zachowaniu zasad bezpieczeństwa sanitarnego, nie wszyscy uczestnicy zabawy dostosowali się do nich. Okazuje się, że obecnie powiat tatrzański jest jednym z regionów o najwyższym wzroście zakażeń. Po sylwestrze nastąpił znaczny skok zachorowań. Jeden z lekarzy zabrał głos w tej sprawie.

Zobacz wideo Impreza na planie "M jak miłość", a potem... zakupy!

Znaczny wzrost zakażeń na COVID-19 po Sylwestrze TVP

Pandemia koronawirusa nadal nie traci na sile. W tak trudnym czasie należy zachować szczególne środki ostrożności. Wszystko wskazuje na to, że organizacja sylwestrowych imprez nie była najlepszym rozwiązaniem, czego dowodem jest obecna sytuacja w Zakopanem.

W porównaniu z poprzednim tygodniem w zimowej stolicy Polski odnotowano znaczny wzrost zakażeń. W rozmowie z portalem WP dr Jerzy Toczek, koordynator ds. szczepień przeciw COVID-19 w powiecie tatrzańskim i lekarz w zakopiańskim szpitalu wskazał, co mogłoby powodem zwiększonej liczby zachorowań.

Należało się tego spodziewać. Przyjechało do nas mnóstwo ludzi i doszło do całkowitego rozluźnienia w kwestii ochrony przed wirusem. Wzrost infekcji obserwujemy w naszych gabinetach. Jest coraz więcej ludzi gorączkujących, kaszlących, a kiedy wysyłamy ich na testy, wychodzą one pozytywnie - powiedział dr Jerzy Toczek.

Firma Selectiv, która zajmuje się analizowaniem danych o posiadaczach smartfonów, podała że w okolicy Równi Krupowej 31 grudnia przechodziło 75 tysięcy osób.

Więcej o: