Sarah i Chris długo starali się o dziecko, niestety bezskutecznie. Para bardzo chciała mieć swoją gromadkę, dlatego po trzech latach nieudanych prób zajścia w ciążę postanowili adoptować noworodka. Z podwójnej radości do domu Howellów zawitał smutek i zdumienie.
Sarah przez długie trzy lata jeździła po szpitalach, brała mnóstwo leków i poddawała się skomplikowanym badaniom. Lekarze nie mieli dla kobiety dobrych wieści. Szansa, że kiedykolwiek zajdzie w ciążę wynosiła mniej niż jeden procent. Pragnienie dzieci u Howellów było tak silne, że zdecydowali się na adopcję. Wypełnili potrzebne dokumenty i czekali na decyzję. Po pewnym czasie odezwała się osoba z placówki z radosną nowiną - trafi do nich noworodek. Radość była tym większa, że... Sarah zaszła w ciążę! To był prawdziwy cud. Podwójny! Przez pięć dni Howellowie cieszyli się z małej córeczki i zastanawiali się, czy będzie mieć brata czy siostrę.
Po tylko pięciu dniach Sarah i Chris poczuli z maleństwem niezwykłą więź. Ich życie nabrało sensu, a myśl o tym, że już wkrótce ich dom przepełni śmiech dzieci, dodawał im skrzydeł. Wiadomość o tym, że biologiczni rodzice małej córeczki chcą dziecko z powrotem wywołało u Sarah załamanie nerwowe. Kobieta niemal poroniła. Okropne przeżycia Chrisa i Sarah bardzo odbiły się na ich zdrowiu. Po pewnym czasie, mimo ogromnych obaw, złożyli kolejny wniosek adopcyjny, już po urodzeniu biologicznego syna, któremu nadali imię Noah. Adopcja tym razem przebiegła bez nagłych zwrotów akcji. Dziś Howellowie są rodzicami szczęśliwych trzech chłopców.