"Azja Express". Dziesiąty odcinek programu rozpoczął się dla uczestników trzęsieniem ziemi. Zostali poproszeni przez prowadzącą o wyznaczenie silniejszego i słabszego członka swoich dwuosobowych drużyn. Następnie prowadząca wyjaśniła, że na tym etapie wyścigu duety zostaną rozdzielone. Ta wiadomość mocno wstrząsnęła uczestnikami.
Ja mam się sama ścigać, sama łapać stopa, sama znaleźć nocleg? Ja? Sama? Rosła mi taka gula w gardle i pomyślałam, że zaraz się rozpłaczę. W tym obcym kraju sama to wszystko ogarniać i nikt mi nie pomoże… - nie dowierzała Marta Wierzbicka.
Uczestnicy uznani za słabszych (Antek, Marta, Łukasz i Julia) podróżowali samotnie, a grupa silniejszych (Paweł, Staszek, Joanna i Zuza) rywalizowała ze sobą podczas gier. Wynik ich zmagań miał wpływ na wyścig partnerów. Natomiast Michał i Piotrek, którzy zdobyli immunitet w poprzednim odcinku, zwiedzali Indie i odpoczywali w luksusowym hotelu.
Pierwsze zadanie polegało na wypraniu dużych płacht materiału w tradycyjny sposób. Partner zawodnika, który poradził sobie najlepiej będzie mógł podróżować dłużej niż pozostałe osoby.
Najgorzej wypadła Zuzanna, która nieodpowiednio używała mydła. Joanna też została oceniona nisko. Drugie miejsce zajął Staszek Karpiel-Bułecka, a najszybszy i najlepszy był Paweł Ławrynowicz, kolega Antka Pawlickiego.
Gracze noc spędzili w malutkiej wiosce w pobliżu zabytków Badami, a ich partnerzy muszą tradycyjnie znaleźć sobie nocleg po drodze. Wierzbicka spędziła noc w domu mężczyzny, który zdradzał żonę. Marta nie mogła się z tym pogodzić, a ten zabronił jej wyznać jaka jest prawda.
Powiedział, że muszę zapamiętać dwie rzeczy: po pierwsze spotkałam go pod jego biurem, a po drugie był sam i nie mogę wspomnieć imienia jego koleżanki, żeby żona się o niczym nie dowiedziała - mówiła Marta.
Dlaczego ja się zawsze muszę pakować w takie rzeczy? Zobaczyłam tę żonę, zobaczyłam dzieci, piękny dom i głupio mi było uczestniczyć w tej zbrodni. Wszystko fajnie, a on nagle staje się zupełnie innym człowiekiem, ściemnia jej w żywe oczy. Ale nie znam tej osoby, gdyby to był ktoś mi bliski, to bym interweniowała, ale tutaj trochę głupio wchodzić z butami w czyjeś życie. Pomyślałam o moim tacie, który jest takim mężczyzną, że mama jeszcze nie pomyśli nawet, że ma ochotę na coś słodkiego, a on już jest w sklepie. No ale nie mogę oceniać wszystkich mężczyzn przez pryzmat mojego taty. Serce mi się krajało, że nie mogłam tej kobiecie nic powiedzieć - dodała.
Joannie Przetakiewicz natomiast bardzo nie spodobało się zachowanie Pawła.
To jest bardzo niebezpieczny region, szczególnie dla kobiet. My jesteśmy typowo po europejsku ubrane, nie nosimy sari. No i Staszek powiedział coś takiego, że jak ktoś będzie zaczepiał nasze kobiety, to będziemy ich bronić. I wtedy Paweł powiedział coś nieprzemyślanego, ale najwyraźniej szczerego... - żaliła się Joanna.
Powiedział, że jak ktoś będzie je ataktował to my musimy uciekać, a nie walczyć. Ja sobie tego nie wyobrażam. Jakby ktoś zaczepił moją narzeczoną, to ja bym miał uciekać? - dokończył wypowiedź Staszek.
To zmieniło mój stosunek do Pawła o 180 stopni - mówiła Joanna.
Paweł wytłumaczył, że to był tylko taki żart, którego najwyraźniej reszta grupy nie zrozumiała.
Tak, rzeczywiście pozwoliłem sobie na taki żarcik. Jedni się wciągają w te żarty, a drudzy mają świadomość, że to są tylko żarty. Byśmy zwariowali, gdyby ludzie zawsze brali tak wszystko do siebie - mówił Paweł.
Wynik porannej gry ustalił kolejność startu ścigających się uczestników. Tym razem uczestnicy mieli za zadanie wnieść po schodach dwa wiadra wody, a następnie przelać ich zawartość do dzbanów. Po wniesieniu wiader mogli odkryć tylko jedną pokrywkę, a odsłonięcie tej ze specjalnym logo programu pozwalało ich partnerowi rozpocząć wyścig.
Jako pierwsza rywalizację ukończyła Joanna Przetakiewicz, w związku z czym Jakóbiak wystartował najwcześniej ze wszystkich.
Największe problemy miała Zuzanna. Modelka zupełnie opadła z sił i potrzebowała pomocy pogotowia ratunkowego.
Już nie mogę - sapała Zuza.
Jednak w trudnych chwilach mogła liczyć na wsparcie panów, którzy pomogali jej wnosić wiadra z wodą. Po wielu nieudanych próbach udało jej się znaleźć pokrywkę z logo "Azja Express".
Dodatkowym utrudnieniem "dla słabszych" podczas wyścigu okazała się kolejna misja. Przez godzinę nie wolno było im podróżować z kierowcą, który ma wąsy.
Następnie, aby poznać adres mety, należało pokonać pierwotny strach i wyjąć informację z koszyka, w którym znajdowała się kobra.
Nie będę się w to bawił. Węże to moja największa fobia - mówił Jakóbiak.
Ostatecznie wszyscy poradzili sobie z tym zadaniem.
Jako pierwsza na metę przed ratuszem w Kolhampur dotarła Marta Wierzbicka. Ostatnia na mecie była Julia, w związku z czym z programem pożegnały się siostry Bijoch. Dziewczyny przekazały swoje amulety Antkowi i Pawłowi.
MM