Courtney Cox świat poznał dzięki serialowi "Przyjaciele". Pamiętamy ją jako dwudziestoparoletnią, uroczą Monikę. Niestety, aktorka nie potrafiła pogodzić się z upływającymi i latami... Przez pogoń za młodością w pewnym momencie przestała przypominać siebie. Ba, wyglądała jak jedna z wielu ofiar nieudanych operacji plastycznych. Dopiero teraz przyszedł dla niej czas refleksji.
Cox udzieliła obszernego wywiadu dla magazynu "NewBeauty", w którym wyznała, co pchnęło ją w stronę zabiegów.
Dorastając, myślałam że wygląd jest najważniejszy. To smutne, ponieważ przysporzyło mi sporo kłopotów. Starałam się wyglądać coraz młodziej, a było coraz gorzej - mówi.
Kto z nas nie przechodził jednak przez fazę przewrażliwienia na punkcie swojego wyglądu, zwłaszcza w młodym wieku? Aktorka jednak wpadła w niezdrową obsesję.
Jaki jest kolejny krok? Idziesz do lekarza, a on mówi "Wyglądasz super, ale może zrobimy tutaj zastrzyk, albo wypełnimy tę zmarszczkę". Decydujesz się na zabieg, nie wygląda to źle, nikt nie zauważył - jest O.K. Ale potem ktoś mówi o innym lekarzu "On jest niesamowity. Znam jego klientów, wyglądają tak naturalnie". Wybierasz się do niego, a on mówi "Zróbmy to".
W pewnym momencie spostrzegła, że tych poprawek wykonała już zbyt dużo. Courteney Cox nie przypominała siebie.
Nagle się budzisz, ale jest już za późno. Na twarzy masz setki warstw. (...) Rozpuściłam wszystkie swoje wypełniacze. Chcę być tak naturalna, jak to możliwe. Czuję się lepiej, bo wyglądam jak ja. Może raczej przypominam osobę, którą byłam. Mam nadzieję, że tak jest. Chcę, żeby wszystko na mojej twarzy zaczęło się starzeć. Potrzebujemy mimiki!
SW