Anna Kalczyńska jest właśnie na wakacjach. Wiemy o tym z sieci. Na swoim Instagramie dziennikarka umieszcza sporo zdjęć, głównie swoich, to jednak pojawiła się także fotografia córki z odsłoniętą twarzą.
Po tym jednak, jak Sara Boruc wrzuciła zdjęcie córki w bikini, na co internauci zareagowali dość nerwowo, także i publikacja Kalczyńskiej skłania do refleksji. Nie chodzi tu nawet o wiek, w którym małe dziewczynki powinny/bądź nie wkładać bikini. Problem leży, gdzie indziej, na co zwracała uwagę sama dziennikarka w "Dzień Dobry TVN".
Lubimy się chwalić, także swoimi pociechami, ale jednak powinniśmy się dwa razy zastanowić - ostrzegała w programie sama Kalczyńska.
Niezwykle często zdarza się bowiem, że niewinne zdjęcia wykorzystywane są jako materiały pornograficzne. Kolekcje pedofilów pełne są także zdjęć, które nie powstały w sytuacji przestępstwa, lecz pochodzą z otwartych kont na portalach społecznościowych "dumnych rodziców". Takie fotografie mogą się też stać pretekstem do cyberprzemocy w innym wymiarze.
Z raportu Fundacji Dzieci Niczyje, które w 2013 przeprowadziła kampanię społeczną "Pomyśl, zanim wrzucisz", wynika, że aż 1/4 rodziców dzieci do 10. roku życia bezrefleksyjnie publikuje w sieci zdjęcia swoich pociech (nierzadko nago lub w bieliźnie), co stanowi jawne zagrożenie dla ich intymności i prywatności.
Problem jednak nie znika, czego przykładem może być styczniowy materiał "Dzień Dobry TVN", kiedy Anna Kalczyńska i Jarosław Kuźniar rozmawiali z seksuologiem Izabelą Jąderek i Łukaszem Wojtasikiem z Fundacji Dzieci Niczyje właśnie o tym problemie.
Droga od naszego otwartego profilu do komputera pedofila jest krótka, ale myślmy o tej sprawie szerzej. Zastanówmy się, czy za kilka lat nasze dzieci, będą chciały, aby takie zdjęcia były w sieci, aby dostęp do nich mieli ich rówieśnicy - zwraca uwagę Wojtasik.
Czy Wy chronicie prywatność swoich dzieci? Czy uważacie, że nie ma nic zlego w pokazywaniu zdjęć swoich pociech w sieci?
ZI