Calvin Harris i Taylor Swift byli parą od marca 2015 roku. Wydawało się, że wokalistka, której serce było w przeszłości wielokrotnie łamane (o czym później mogliśmy posłuchać w jej piosenkach), wreszcie znalazła tego jedynego. Na zdjęciach paparazzi wyglądali na bardzo zakochanych, Taylor zabierała chłopaka na wielkie gale, a zdjęcie z ich wspólnych wakacji trafiło do dziesięciu najpopularniejszych na Instagramie w 2015.
Święta Bożego Narodzenia brytyjski didżej spędził z Taylor i jej rodzicami, w marcu świętowali rocznicę związku na egzotycznych wakacjach, a w kwietniu wokalistka dziękowała chłopakowi odbierając nagrodę na gali iHeartRadio Music Awards. W tym samym miesiącu, w jednym z wywiadów, nazwała związek z Harrisem "magicznym".
Wszystko wskazuje na to, że trochę inaczej sprawy widział didżej. W środę magazyn "People" podał informację, że to już koniec.
Calvin nie był zaangażowany w ten związek tak mocno jak Taylor. W ostatnich miesiącach zaczął powoli tracić zainteresowanie - twierdzi źródło portalu Eonline.com.
Magazyn "People" zapewnia, że w rozstanie nie były zaangażowane osoby trzecie, nie doprowadziła tez do niego żadna wielka awantura.
Nie było żadnej dramy. Rzeczy czasami po prostu nie wychodzą. Nikt nikogo nie zdradził - czytamy.
Wokalistka i didżej nie odnieśli się jeszcze do medialnych doniesień. O tym, jak Taylor znosi kolejne porzucenie, dowiadujemy się od jej znajomych.
Teraz czuje się już Ok, ale na początku była bardzo zasmucona - donosi źródło US Weekly.
Więcej szczegółów rozstania dowiemy się pewnie z jej nowej płyty ;)
EK