Halina Skończyńska zmarła w wieku 62 lat z powodu nagłego wylewu. Jej odejście pogrążyło cały polski show-biznes w smutku. Ostatni wywiad, którego aktorka udzieliła, dotyczył także spraw ostatecznych. Śmierć często nawiedzała rodzinę aktorki. Gdy Skoczyńska była na studiach, zmarł jej ojciec.
Byłam na trzecim roku studiów. Nie zdążyłam jeszcze się z tym pogodzić, gdy odeszła moja kochana siostra, zaledwie parę lat ode mnie starsza. Ja sama w wieku 30 lat uciekłam grabarzowi spod łopaty. Pół roku później rozchorowało się moje jedyne dziecko, a lekarze przygotowywali mnie na najgorsze... - mówiła w "Grazii".
Aktorka pożegnała swojego ojca, potem siostrę. Jako dojrzała kobieta musiała pożegnać matkę. To było trudne rozstanie.
Dopóki nie zaczęła się straszna choroba, przyjeżdżała na moje spektakle, cieszyła się mną, nigdy mnie nie zawiodła. Nawet w ostatnich chwilach swojego życia, kiedy leżała w szpitalu, ja - kretynka - jeździłam na spektakle do Warszawy, bo "teatr przecież musi grać"... Nie dla pieniędzy - więcej ich wydawałam na nocne taksówki, aby po spektaklu wrócić do mamy do szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim - czytamy dalej w tym samym wywiadzie.
Halina Skoczyńska urodziła się 12 lipca 1953 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Ukończyła krakowską PWST. Pierwszą rolę otrzymała w 1976 roku w spektaklu "Anna Livia" we Wrocławskim Teatrze Współczesnym we Wrocławiu. Od 2008 roku była związana z warszawskim Teatrem Narodowym. Na 20 maja Teatr Ateneum planował premierę spektaklu "Moje i twoje" Morny Regan w reżyserii Roberta Glińskiego z jej udziałem.
ZI
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!