Z wielkiej miłości popełniamy różne głupoty. Nieraz, w ramach powiedzenia światu głośno i wyraźnie: tak, to jest TO, na zawsze i na wieki, poza wzięciem ślubu (który jest właśnie takim komunikatem), robimy coś, co jest - hmm - jeszcze bardziej trwałe. Nie od dziś bowiem wiadomo, że wyplątanie się z przysięgi małżeńskiej co niektórym, bardzo sprawnym, zajmuje niewiele czasu (także tego liczonego od dnia ślubu). Jeśli jednak ogłaszamy światu swoją miłość poprzez taki, dajmy na to, tatuaż, to gdy uczucie się skończy, mamy trochę kłopot.
Tatuaże można co prawda usuwać, ale to kosztowny i bolesny zabieg, a na ciele i tak może pozostać ślad. Jeśli jednak jesteśmy zdeterminowani, by pozbyć się inicjałów ukochanego czy innych symbolicznych obrazków, które w założeniu miały nam przypominać o wielkiej miłości - można ukryć nieaktualne wyznanie pod innych tatuażem.
I tak właśnie postanowiła zrobić Kaley Cuoco, której nie stuknęła jeszcze druga rocznica ślubu, a już rozwód jest w toku. Na plecach, tuż pod karkiem, Kaley miała wytatuowaną datę swojego ślubu z Ryanem Sweetingiem. Niedziwne więc, że w obliczu rozwodu i niezbyt przyjemnej aury wokół ich rozstania , Kaley postanowiła pozbyć się namacalnego dowodu szaleństwa z miłości. Robi to, oczywiście, z wrodzonym sobie wdziękiem i poczuciem humoru.
Na jej Instagramie możemy zobaczyć zdjęcie z salonu tatuażu i późniejszy efekt zabiegu. Wszystko to okraszone komentarzem, który świadczy o jej dystansie do sprawy:
W podpisie pod zdjęciem Kaley dziękuje studio tatuażu za "pomoc przy naprawieniu błędu" i przywołuje siebie do porządku, by pamiętała w przyszłości, że nie należy oznaczać własnego ciała datami ewentualnych przyszłych zaślubin. Do tego zabawne hasztagi: "błędy przed trzydziestką" i "nie traktujcie siebie zbyt poważnie, dzieciaki".
W podpisie pod zdjęciem już gotowego tatuażu, ćmy, kryjącej umiejętnie poprzedni tatuaż z datą ślubu, Kaley pisze :
Głęboki, pełen znaczeń większych niż istota życia sens stojący za tym pięknym tatuażem jest taki, że... zakrywa poprzedni.
Swego czasu nasz rodzimy, lekko łysiejący przystojniak Radek Majdan miał podobny, poważny problem: na jego bicepsie siedziała Doda, którą wytatuował sobie w czasach namiętnego związku z królową polskiej sceny muzycznej. Gdy miłość przeminęła, wątpliwej urody tatuaż (sorry Doda, to nie ma nic wspólnego z twoją urodą, to tatuaż był paskudny, nie ty) został umiejętnie, choć wątpliwie estetycznie, przepoczwarzony w Indianina.
Cóż, Kaley może zawsze argumentować, że ta ćma to od chwilowego zaćmienia umysłu, gdy decydowała się na ślub po paru miesiącach znajomości. Życzymy motyli - w brzuchu i w ewentualnych tatuażach. Żadnych dat.
Gosia Tchorzewska