• Link został skopiowany

Rafał Maślak o konflikcie z Agnieszką Kaczorowską: Czemu ona robi? Chce się podlansować? Potem lepsze: Jestem gejem, lalusiem i jeszcze gorzej

Byli partnerami w pierwszej edycji polsatowskiego "Tańca z Gwiazdami". Mimo że łączyła ich jedynie koleżeńska sympatia, media rozpisywały się o ich romansie. Nic dziwnego - młodzi, piękni, a na parkiecie nie szczędzili sobie czułości. Dziś między nimi nie jest już tak różowo. Z obu stron padły mocne słowa. Tylko u nas Rafał Maślak o Agnieszce Kaczorowskiej, hejterach, rodzinie i karierze, którą zrobił w zaledwie kilkanaście miesięcy.

Angelika Swoboda: - Jesteś skonfliktowany z Agnieszką Kaczorowską?

Rafał Maślak: - Ja wiem, co Agnieszka Kaczorowska mówi o mnie w różnych wywiadach. Jednak w moim wpisie na Facebooku nie padło jej nazwisko. Ludzie, którzy potrafią czytać między wierszami, pewnie się domyślą do kogo był adresowany ten post.

Do aktorki jednej roli.

- No właśnie. Mamy przecież co najmniej kilka takich aktorek. Wiesz, ja żadnego konfliktu z Agnieszką nie mam. W "Tańcu z Gwiazdami" tańczyło nam się bardzo dobrze, dlatego jej wypowiedzi szczerze mnie zdziwiły. Nie mam pojęcia, czemu ona robi. Chce się podlansować? Dowartościować? Wiem jedynie, że nasze relacje były bardzo dobre. Wielu naszych wspólnych znajomych bardzo się dziwi, że tak jest. Ja też. No trudno, płakać nie będę.

Ale trochę przykro ci się zrobiło?

- Przyznam, że tak. Bo spędziłem z Agnieszką wiele godzin na treningach, przeżyliśmy razem sporo emocji. Cóż. Poznaje się ludzi, prędzej czy później.

Rafał Maślak i Agnieszka Kaczorowska fot. CEZARY PIWOWARSKI

Pamiętam, jak opowiadała mi wtedy, że jadacie razem z tych swoich pudełek...

- Relacja między nami była naprawdę wspaniała, ponieważ oboje przywiązujemy ogromną wagę do zdrowego jedzenia i ruchu. Mieliśmy też wspólny cel. Oboje wiedzieliśmy, że musimy na niego ciężko pracować, ale treningi mijały nam też w atmosferze żartów. A tu proszę... To może się w tobie zakochała?

- A to już musisz ją zapytać.

Bo na przykład wobec Patrycji, którą zabrałeś na imprezę w ramach programu "Randka z Maślakiem", zachowałeś się bardzo ładnie.

- Niestety, Polska jest strasznie hejterskim krajem. Ludzie, którzy czują gorycz swojego życia, wylewają ją na osoby pokazujące się w mediach. Dlatego spodziewałem się, że podobnie będzie z Patrycją. "Nawet tych komentarzy nie czytaj. To normalne, nie przejmuj się" - uprzedziłem ją. Ale jak zobaczyłem te wszystkie chamskie komentarze, to naprawdę mnie dotknęły. Może dlatego, że nie były o mnie? Bo jak ktoś pisze o mnie, mam to gdzieś, ale ci wszyscy ludzie nie mieli prawa oceniać Patrycji! Skąd to przekonanie, że na ścianach powinny się pokazywać same modelki? Dla mnie Patrycja jest modelką w środku. Jest piękna, szczera, ma charakter i osobowość. Postanowiłem ją bronić i pomogły mi w tym tysiące ludzi, które runęły na hejterów. I wygraliśmy. Już po wszystkim zadzwoniłem do Patrycji i okazało się, że jest szczęśliwa. To, że wyszła na imprezie na ściankę dodało jej pewności siebie.

Nie bałeś się, że twoje zachowanie skończy się atakiem na ciebie?

- Wtedy w ogóle się nad tym nie zastanawiałem. Zresztą przyzwyczaiłem się już, że po mnie jadą. Jestem gejem, lalusiem, maminsynkiem i nawet jeszcze gorzej. Nie robi to na mnie wrażenia, jestem osobą publiczną i mogą sobie mówić. Ale kiedy mówią o moich bliskich - a pojawiło się kilka artykułów o mojej rodzinie - to też mnie bardzo dotyka. Nikt nie ma prawa oceniać moich bliskich na podstawie zdjęcia. To takie płytkie.

Na początku czytałem komentarze o sobie i przyznam, że się przeraziłem. "Po co on się pcha, jaki z niego misterek, mój mąż jest lepszy". Zacząłem się zastanawiać, że może tak jest. Ale znajomi zaczęli mi radzić, żebym się nie przejmował. Te komentarze piszą anonimowi ludzie, którzy może są nieszczęśliwi. Przestałem czytać komentarze. Postanowiłem, że przyjmę krytykę, ale face to face, od kogoś z kim się liczę. Czytam też komentarze na moim Facebooku i - jeśli są krytyczne - to się do nich odnoszę. Nie kasuję ich, bo nie jestem ideałem, czasem powiem albo zrobię coś źle.

Rafał Maślak i Patrycja z programu

Niedawno wrzuciłeś na fanpage'a historię z kradzieżą auta. O co chodziło?

- Salon, który mi pożycza samochód ma drugi komplet kluczy. Przed prima aprilis wymyślili, że zrobią mi kawał i rozegrali to bardzo sprytnie. Magda, moja koleżanka z produkcji programu "Randka z Maślakiem", zabrała mnie na spotkanie z rzekomym sponsorem. W knajpie kelner podał nam sushi i pyta: "A państwo nie przyjechali przypadkiem tym czarnym passatem, który właśnie odjeżdża?". Wyleciałem stamtąd jak torpeda. Jak głupi wybiegłem na drogę i zacząłem zatrzymywać inne samochody. Dwie dziunie w beemce o mało mnie nie przejechały! Zatrzymała się jednak prawniczka z dzieckiem i jak się dowiedziała, że ukradli mi samochód, zakrzyknęła: "Gonimy ich!". Zadzwoniłem też na policję i zgłosiłem kradzież, ale przyjechali "przebrani policjanci", których wezwała Magda. Właśnie oni oznajmili, że ja jestem głównym podejrzanym i założyli mi kajdanki. Wtedy przyjechało moje auto i... chciałem ekipę z jego rozszarpać. Co to były za emocje! Dostałem kwiaty, które podarowałem tej prawniczce, bo to ona była dla mnie bohaterką dnia.

Masz taki wpływ na kobiety, że robią, o co je prosisz?

- W szkole koleżanki robiły mi ściągi, odrabiały za mnie zadania. Ale na co dzień staram się tego nie wykorzystywać. Lubię kompromis i taką zasadę stosuję w obecnym związku. W poprzednim, przyznam ci się, byłem pantoflem, dałem się kompletnie zdominować, musiałem się pytać, czy mogę iść do toalety. Taki byłem.

Często cię podrywają na ulicy?

- Zdarza się. A to ja się uśmiechnę do jakiejś dziewczyny, albo ona do mnie. Jak gdzieś jadę zapowiedziany, to już są podrywy! Czasem podbiegnie jakaś dziewczyna, da mi buziaka, a ja nie jestem w stanie nic zrobić.

Twoja dziewczyna to znosi?

- Ona ma anielską cierpliwość. Nie wiem skąd się jej to bierze, chociaż ja nigdy nie daję jej powodów do zazdrości. Wie, że nie jara mnie wyrwanie dziewczyny, która jest zafascynowana Misterem Polski. Ja się chyba już wyszalałem.

Słyszałam, że faceci też cię podrywają.

- No tak. Ale nie zdarzył mi się nachalny podryw ze strony faceta, raczej czuję, że się czasem komuś podobam. Na jednej z imprez facet zaczepił mnie facet i bardzo się zdenerwowałem. "Dawaj, zatańczymy" - powiedział. Ja do niego: "Człowieku, uspokój się". Mam wielu znajomych gejów, nie mam nic do nich.

Ty sobie zaplanowałeś, że zostaniesz gwiazdą?

- Że gwiazdą to nie, ale postawiłem sobie za cel wyrwanie się z rodzinnej Gorzycy. Mieszkałem na wiosce i nie miałem żadnych perspektyw. No, mogłem na przykład pracować w fabryce. Może to dziwnie zabrzmi, ale zmotywowała mnie choroba, nadczynność tarczycy. Byłem strasznie chudy i zacząłem ćwiczyć. Myślałem, że jak popracuję nad ciałem, to może zostanę modelem. A przede wszystkim chciałem pokazać kumplom, którzy mówili o mnie "szkielet", że będę wyglądał inaczej. Trzy lata intensywnie trenowałem w piwnicy, bo nie było mnie stać na siłownię, zresztą w pobliżu żadnej nie było. W końcu dostałem się na konkurs Mistera Polski i jak już ruszyło, to lawina!

WBF

Wyrwałeś się, masz program w Polsat Cafe i co dalej? Chcesz zostać trenerem jak Ewa Chodakowska?

- Poza programem pracuję intensywnie nad moim blogiem, gdzie jest moda i fitness. Może pójdę w fitness?

Dużo trenujesz. Boisz się, że gdybyś przytył, skończyłoby się twoje pięć minut?

- Mam taką świadomość. Ćwiczenia są dla mnie fundamentem, bo im zawdzięczam to, gdzie jestem. Teraz mam program, jestem chłopakiem, który ma też coś do powiedzenia. Ale zaistniałem dzięki swojemu wyglądowi. Traktuję pójście na siłownię jako część pracy, jestem zresztą uzależniony od treningów.

Chciałbyś zagrać w serialu?

- Nie wiem, czy bym podołał, ale chciałbym spróbować. Jaki byłby ze mnie aktor? Musiałbym sprawdzić.

Dostajesz sekspropozycje?

- Cały czas. Dostaję maila, gdzie ktoś najpierw nie pisze tego wprost, ale i takie, gdzie od razu pada pytanie: "Jaka jest cena?". Albo: "Czy zgodzisz na weekend w Nowym Jorku za 10 tysięcy dolarów?". Piszą panie, panowie...

Co odpowiadasz?

- Albo nic, albo "Nie, dziękuję". Nie korzystam.

A na wyborach Mistera Polski miałeś jakieś propozycje od sponsorów? - Nie było takich sytuacji. Wybory Mistera Polski wyglądają zupełnie inaczej niż konkursy piękności dla pań. U nas jest świetna atmosfera, faceci wzajemnie sobie pomagają, a organizatorzy dopieszczają. Oczywiście w przenośni.

Rozmawiała Angelika Swoboda

Więcej o: