Rzecznik TVN powiedziała serwisowi Plotek.pl, że wyniki śledztwa komisja ogłosi na początku tego tygodnia. Z kolei "Gazeta Wyborcza" dowiedziała się, że Kamil Durczok najprawdopodobniej nie wróci do telewizji. Po dwóch tygodniach przesłuchań szef "Faktów" stanął przed komisją jako ostatni.
5 marca wieczorem komisja przesłuchiwała samego Durczoka. Został wezwany zaledwie kilka godzin wcześniej, tak by nie dowiedziały się o tym tabloidy. Zeznawał do późnej nocy - informuje Wyborcza.pl .
Z wypowiedzi rozmówców znających sprawę wynika, że Durczok nie ma szans, by wrócić na antenę - dodaje portal.
Według "Faktu" dziennikarz "podobno był zadowolony ze spotkania z komisją ".
Po jego zakończeniu wyglądał na bardzo pewnego siebie. Po raz pierwszy od wybuchu afery na jego twarzy dało się nawet zauważyć nieśmiały uśmiech - przekonuje tabloid.
Z informacji uzyskanych nieoficjalnie przez "Gazetę Wyborczą" wynika, że komisja zebrała materiał dokumentujący "niewłaściwe zachowania" Durczoka. Zdaniem "Gazety Wyborczej", dotyczy to mobbingu i nadużywania władzy, a nie molestowania seksualnego.
Im dłużej działała komisja, tym bardziej ludzie przestawali się bać i zeznawali - dziennikarz TVN mówi anonimowo.
W TVN panować ma opinia, że komisja rzetelnie podeszła do zadania i zapewni pełny dostęp do wyników śledztwa. Szef "Faktów" zapowiedział skierowanie do sądu sprawy przeciwko "Wprost". Odmówił jednocześnie komentarzy do do czasu zakończenia prac komisji.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!