Jakiś czas temu w sieci pojawiły się zdjęcia, na których Tom Hanks i Justin Bieber tańczą pośrodku ulicy. Zagraniczne media zachodziły w głowę: O co w ogóle chodzi? Czy Hanks pojawi się w teledysku Biebera? A może to młody piosenkarz postanowił spróbować sił jako aktor i zagra z Hanksem w filmie? Nic z tych rzeczy.
Tom Hanks jest głównym bohaterem nowego teledysku Carly Rae Jepsen. Możemy w nim zobaczyć jak wygląda nowojorski dzień aktora. Wszystko jest radosne, pozytywne i pełne energii - dokładnie tak, jak singiel, którym Jepsen podbiła listy przebojów na całym świecie - "Call Me Maybe". A gdzie Bieber? Pojawia się jedynie pod koniec klipu.
Hit sprzed trzech lat sprawił, że Carly Rae Jepsen, uczestniczka kanadyjskiego idola zyskała ogromną popularność. W tym przypadku pomógł chwytliwy refren, wpadające w ucho słowa i seksowny model w teledysku. Przyszła pora na kolejny singiel i jak się może domyślacie, presja jaka spoczywa na barkach drobnej brunetki jest ogromna.
Powiedziałem jej, że nie ma sensu wychodzić do ludzi z czymkolwiek, o ile nie będzie to na poziomie "Call Me Maybe". I teraz już coś takiego nowego mamy - w rozmowie z pismem "Billboard" powiedział Scooter Brown, menadżer artystki.
Pomóc w promocji nowego hitu ma Tom Hanks. Co takiego właściwie robi?
Budzi się...
Płucze gardło...
... i wychodzi na spacer po ulicy dużego miasta. Po drodze mija przypadkowych ludzi, którym mówi, że "bardzo, bardzo ich lubi". Przybija żółwiki i piątki.
Potem autograf na paletce od ping ponga (jedno z dwóch nawiązań do filmu "Forrest Gump") oraz selfie z fanami. Hanks łapie taksówkę...
... by spotkać się z Carly. Tam wyznaje jej, że... jest w ciąży.
Ok?
Tylko żartowałem.
To byłby najfajniejszy moment klipu, gdyby za chwilę Tom i Carly nie ruszyli na ulicę razem z tanecznym flashmobem. Jakby tego brakowało, dołącza do nich Justin Bieber. Zakrada się pochylony od tyłu, by po chwili wyskoczyć koło Carly.
A tak to wygląda w całości. Fajny teledysk?
socha