Izabela Olchowicz-Marcinkiewicz, znana bardziej jako Isabel, wróciła do Polski na dobre i zaczęła promować swój nowy biznes (zobacz: Pamiętacie Isabel? Wróciła do Polski! Ale i tak lata do Londynu, żeby rozpieszczać podniebienie kuchnią tajską ). I chyba tylko z tego powodu wystąpiła w "Pnś", ponieważ zapytana przez Michała Olszańskiego o związek z Kazimierzem Marcinkiewiczem, stanowczo zaczęła nalegać na zmianę tematu.
Ale przejdziemy do następnego tematu, tak? Miłość już była i się utrwaliła - powiedziała, dodając, że nie wróciła do Polski tylko ze względu na męża. - Polska jest dobrym krajem do inwestowania i dlatego też zaczęłam mój własny biznes. Biznes, który dotyczy kosmetyków naturalnych i organicznych.Screen z TVP
Opowiadając o swoim nowym zajęciu, wymieniła nazwę firmy trzy razy. Podkreśliła, że prowadzi biznes nie tylko dla pieniędzy, ale też ma misję - chce, żeby kobiety używały więcej kosmetyków naturalnych do pielęgnacji twarzy. Prowadzący nie mogli nie zapytać jej także o to, czy Isabel zdaje sobie sprawę z tego, jakie komentarze wywołała jej wypowiedź, że lata do Londynu na zupę tajską.
To było wyrwane z kontekstu - wytłumaczyła. - Ja powiedziałam, że lubię kuchnię tajską i takiej kuchni nie mogę znaleźć w Polsce, dlatego jeżdżę do Londynu czasami.
Olchowicz-Marcinkiewicz boli też nieodpowiednie nazywanie jej zawodu.
Napisali ostatnio, że jestem handlarką, a nie, że dyrektorem firmy, tej, która dystrybuuje kosmetyki naturalne - narzekała.
Marzena Rogalska zapytała Isabel, czy tęskni ona za czasem, kiedy Kazimierz Marcinkiewicz był premierem. Olchowicz-Marcinkiewicz zwróciła uwagę prowadzącej, że kiedy piastował on ten urząd, ona jeszcze go nie znała. Dodała też, że nie tęskni za czasami, kiedy media bardzo interesowały się ich życiem prywatnym.
Screen z TVPpsz