Anna Rogowska miała groźny wypadek na treningu w Spale. Jak podał "Przegląd sportowy", w trakcie wykonywania ćwiczeń uderzyła się bardzo mocno w głowę.
Ania spadła z drążka w trakcie ćwiczeń gimnastycznych. I to spadła głową na ziemię. Pierwsza diagnoza wskazywała na pęknięcie czaszki. Sytuacja wyglądała dosyć poważnie, ale jest zdecydowanie lepiej niż się wydawało. Jesteśmy dobrej myśli. Wszystko zależy od lekarzy, sprawa jest świeża, więc sami nie możemy podejmować wszystkich decyzji, ale nie bierzemy pod uwagę, że Ania nie będzie startowała w hali, a mówimy przede wszystkim o mistrzostwach świata w Sopocie. Ania wraca we wtorek do domu, potrzebuje trochę odpoczynku, a później planujemy powrót do Spały i treningów - powiedział w wywiadzie dla gazety Jacek Torliński, mąż i trener Rogowskiej.
Tyczkarkę przewieziono do szpitala w Tomaszowie Mazowieckim.
Potwierdzam, że pacjentka trafiła do naszego szpitala z urazem i złamaniami kości czaszki. Jej stan jest stabilny. Kobieta pozostaje w trakcie badań - poinformował dyrektor łódzkiej placówki.
Według ustaleń "Przeglądu sportowego", skutki wypadku mogą być na tyle poważne, że Rogowska będzie musiała zrezygnować z treningów zimowych. Jednak tyczkarka szybko zdementowała niepokojące informacje na Facebooku.
Doniesienia "Przeglądu sportowego" sprostował też Jacek Torliński.
Pierwsza diagnoza nie była zbyt optymistyczna, ale wynikała ona z błędnego odczytu tomografu komputerowego. Kolejne badanie można było przeprowadzić dopiero w poniedziałek rano i wtedy już wiadomo było, że Ania nie odniosła poważniejszych obrażeń ani złamań. Sytuacja absolutnie nie jest tak dramatyczna jak ją przedstawiono. Z powodu tego upadku jej start w marcu w halowych mistrzostwach świata w Sopocie nie jest zagrożony - powiedział w wywiadzie dla Sport.pl. - Ania mogła być wypisana nawet w poniedziałek, ale miała dostać jeszcze jeden lek w zastrzyku. Nie można podać go w domu i dlatego musiała zostać w szpitalu jeden dzień dłużej. Jest poobijana i potrzebuje kilku dni odpoczynku. W tym czasie, ale już bez pośpiechu, wykonamy dodatkowe badania. Mam nadzieję, że Ania szybko dojdzie do siebie, dzięki czemu niebawem wznowimy przygotowania.
psz