Justyna Steczkowska w noc spadających gwiazd, czyli z 12 na 13 sierpnia, została po raz trzeci mamą - tym razem córki, Helenki. W niedzielnym "Dzień dobry TVN" opowiedziała o tym, jak wygląda teraz jej życie:
Mamy karmiące mają trochę mniej czasu, są bardziej zobowiązane do tego, żeby być dobrze zorganizowanymi mamami. I ja do nich teraz należę.
Magda Mołek i Marcin Meller byli bardzo ciekawi, jak piosenkarka tak szybko wróciła do formy:
Nic specjalnego nie robię. Wiadomo, że nie można dbać o swoją figurę, jak się karmi dziecko, trzeba dbać przede wszystkim o jego zdrowie. Jakoś tak wszystkie moje siostry i ja mamy to do siebie, że po prostu wracamy szybko do siebie. Tak już jest.
Prowadzący pytali też, czy nie bała się ciąży w wielu 40 lat.
W tym roku będę miała 41 lat. I naprawdę, to był najlżejszy poród, najlżejszy czas w porównaniu z porodami moich synów. (...) Jeśli miałabym urodzić pierwsze dziecko w swoim wieku, to byłabym pełna obaw, bo to rzeczywiście jest trochę późno. Ale jeśli rodziłam już trzecie, to byłam tylko i wyłącznie szczęśliwa i cieszyłam się, że mi się to jeszcze raz udało. Nam się to udało, bo sama tego nie zrobiłam przecież - mówiła z uśmiechem.
Justyna Steczkowska opowiedziała też o tym, jak jej starsi synowie, 13-letni Leon i 8-letni Staś, przyjęli siostrę:
Są zakochani, jak to mężczyźni w kobiecie i bardzo jest miło. Tych takich sytuacji, że ona zabierze im ich zabawki, czy ich piłki czy ich stroje, już nie będzie. Mam czas dla nich wszystkich. To jest za duża różnica wieku, nie ma takich sytuacji, w których dzieci byłyby zazdrosne.
Piosenkarka pracowała prawie do końca ciąży, czuła się świetnie, a Helenka nawet pomogła w tworzeniu nowej płyty:
Czułam się lepiej niż zwykle, głos jest taki pełniejszy wydaje mi się. Razem z Heleną spłynęła na mnie niezwykła wena twórcza.
Abc