Festiwal w Opolu nie był przyjemnym przeżyciem dla Joanny Moro . Na szczęście nie przyjechała tam sama. Towarzyszył jej mąż oraz synowie.
Aktorka bardzo ceni sobie swoją prywatność. W programie Kuby Wojewódzkiego powiedziała jedynie:
Mam fajne, kochane, małe dzieci i męża - powiedziała.
Trochę więcej o jej mężu dowiedzieliśmy się z "Grazii".
Po raz pierwszy zobaczyli się w Teatrze Rozmaitości w Warszawie na przedstawieniu "Makbeth" w reżyserii Grzegorza Jarzyny. Joannę zaprosiła koleżanka, jej przyszły mąż przyszedł ze swoją mamą. Okazało się, że on również, podobnie jak Joanna, pochodzi z Wilna, a od wielu lat mieszka w Warszawie i pracuje jako inżynier. Rozmawiali w czasie antraktu, a na koniec mama inżyniera powiedziała: "Jeśli kiedykolwiek będzie pani potrzebowała pomocy, proszę pamiętać, że mój syn tu jest".
Joanna Moro przez kilka ostatnich miesięcy miała bardzo dobrą passę. Serial o Annie German uczynił z niej gwiazdę. Aktorka jest przy tym wszystkim naprawdę skromną i sympatyczną osobą. Na fali tego sukcesu zaproszono ją do Opola, ale poległa na utworze "Człowieczy los". Mamy nadzieję, że nie załamie jej ta fala krytyki.
Alfa