Ojciec Justyny Steczkowskiej miał być księdzem - donosi "Życie na gorąco". Sama gwiazda nigdy publicznie o tym nie wspominała. Skąd więc taka informacja w kolorowej prasie? Tygodnik dotarł do mieszkańców Majdna Królewskiego, którzy ponoć wciąż pamiętają młodego duchownego:
To było tak dawno. Mój brat miał z nim lekcje religii i chodził na zajęcia chóru, które prowadził ksiądz Steczkowski - wyznała mieszkanka wsi w "Życiu na gorąco".
Jak podaje tygodnik do małej miejscowości na Podkarpaciu Stanisław Steczkowski przeprowadził się w 1960, zaraz po studiach w Rzeszowie. Co więcej, dziennikarze gazety dotarli do informacji, że przez dwa lata prowadził w w Majdanie chór, a także pełnił posługę kapłańską jako wikary w parafii pod wezwaniem św. Bartłomieja Apostoła. Według "Życia na gorąco" dowodem na to jest wisząca przy wejściu do kościoła tablica.
Nazwisko Stanisława Steczkowskiego znajduje się na niej wśród nazwisk tutejszych wikariuszy - czytamy w gazecie.
Podobno jednak Steczkowski nie żył długo w kapłańskim stanie: w 1962, czyli po dwóch latach, miał zrzucić liturgiczne szaty. A pięć lat po opuszczeniu parafii ożenił się z Danutą, mamą Justyny Steczkowskiej. Tygodnik twierdzi, że para znała się jeszcze z czasów dzieciństwa.
Kiedy od nas wyjeżdżał do Sieniawy Jarosławskiej, był jeszcze księdzem. Dopiero po kilku latach dowiedziałam się, że zrzucił sutannę i założył rodzinę. Jedni mówili, że unieważniono jego święcenia, inni, że się zakochał i odszedł z kapłaństwa. Był dobrym księdzem. Dzieciaki go lubiły i lgnęły do niego, bo zawsze miał czas na rozmowę - mówi "Życiu na gorąco" mieszkanka Majdana.
aga