• Link został skopiowany

Szef Amber Gold wydawał fortunę na rozrywki z mężczyznami? Szokujące!

"Superwizjer" ujawnił nieznane oblicze prezesa Amber Gold.
Marcin P.
Agencja Wyborcza.pl

Jak ujawnił "Superwizjer" TVN, Marcin P., prezes parabanku Amber Gold, prowadził zupełnie inne życie niż się mogło wydawać.

Bezpośrednim motywem popychającym Marcina P. do łamania prawa, mogły być potrzeby o charakterze seksualnym - uważają autorzy programu.
Marcin P., szef Amber Gold
Marcin P., szef Amber Goldfot. Łukasz Głowala / Agencja Wyborcza.pl
fot. Łukasz Głowala / Agencja Gazeta

Ponad dekadę temu Marcin P. (a wówczas S. ) zgłosił się do organizacji POMOC 2002, która oferowała kontrowersyjną metodę leczenia z homoseksualizmu. Jego zdaniem homoseksualizm przeszkadzał bowiem w... robieniu interesów.

Prawie dziesięć lat tamu były prezes Amber Gold chciał też zostać... księdzem. Wstąpił nawet do nowicjatu Zgromadzenia Chrystusowców w Poznaniu. Ale nie zabawił tam za długo. Z ustaleń "Superwizjera" wynika, że po kilku tygodniach wyrzucono go za "demoralizowanie kolegów". Nie wiadomo jednak, na czym ono dokładniej miało polegać.

Poznałem go w 2004 roku. On taki biznesmen był. Jak chodziliśmy na zakupu to my mieliśmy na nie 20 złotych, bo wiadomo ubóstwo, a on miał karty kredytowe i robił "taakie zakupy" - wspomina dawny kolega Marcina P. z nowicjatu.
Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta

Powołanie do życia duchownego zbiegło się dziwnym trafem z problemami jego ówczesnej firmy.  Multi Kasa zajmowała się opłacaniem rachunków. Już wtedy wobec byłego prezesa Amber Gold toczyło się postępowanie sądowe. Ostatecznie dostał karę w zawieszeniu, bo nie udowodniono mu oszustwa, ale sąd zobowiązał go do zwrotu pieniędzy.

Po powrocie do Gdańska Marcin P. tworzy nową firmę, która zajmuje się doradztwem kredytowym. Do współpracy zaprasza swoich dawnych kolegów z nowicjatu. Razem z nimi planuje otworzyć punkt w Starogardzie Gdańskim. Jednak jego relacje z pracownikami były ponoć dziwne.

W naszym towarzystwie się obracał, bo to byli homoseksualiści. Przez samą tematykę homoseksualizmu, jakoś nie miał bardziej zaufanych osób. Miał te dwie osoby ze Starogardu, z którymi mógł o tym otwarcie pogadać. Jak to jest być z facetem. Nawet takie kwestie intymne, fizyczne. Jak doznania, czy to boli, czy nie boli - mówi w programie pracownik.

P. miał rzekomo opłacać ludzi wyłudzonymi pieniędzmi z kredytów. Ale to nie wszystko. Zasponsorował im trzytygodniowy objazd po Polsce, na którym finansował wszystkie zachcianki. Zabrał przyjaciół także na koncert zespołu Simple Red. Wszyscy zasiedli w loży dla VIP-ów.

Nas sponsorował chyba za to, że mógł sobie porozmawiać i psychicznie jakoś stać na nogach - mówi jeden z uczestników.

Z czasem Marcin P. podobno coraz bardziej zaczyna akceptować swoje skłonności. Według autorów programu TVN bywał w klubach gejowskich, a nawet skorzystał z usług męskiej prostytutki.

Pojechaliśmy na balety do Szczecina. Zamówił sobie męską dziwkę do hotelu raz. Stwierdził, że musi spróbować bo to jest jego pierwszy raz. Podjechaliśmy pod jakiś lokal z taksówkarzem i wtedy on powiedział, że też chce jakiegoś chłopaka. Zapłacił mu. To jest koleś który jest nauczony rzucać dwie stówy i mówić "rób mi dobrze"  - wspomina znajomy Marcina P.

Od połowy 2005 roku P. pozostaje ponoć już w stałym związku z mężczyzną. Z rozmów na komunikatorze wynika, że Marcin P. planuje zatrudnienie kochanka i wspólne mieszkanie. Cztery lata później zakłada Amber Gold, żeni się z Katarzyną P. i przejmuje nazwisko żony.

Marcin P. z żoną Katarzyną Amber Gold
Marcin P. z żoną Katarzyną Amber GoldFot. Piotr Połoczański/PHOTOLIFE.PL
Fot. Piotr Połoczański/PHOTOLIFE.PL

"Superwizjer" dotarł  do jednego z kolegów, który twierdzi, że małżeństwo było jedynie przykrywką, a Katarzyna była koleżanką z liceum, pochodzącą z niezamożnej, rozbitej rodziny.

Czy tak było? Na razie wiadomo, że Marcin P. odpowiada za wyłudzenie od tysiąca Polaków ponad 650 milionów złotych.

emjot

Więcej o: