Po bardzo nieudanym występie w rozrywkowym programie Saturday Night Live wszyscy zastanawiali się, czy Lana Del Rey w ogóle umie śpiewać, czy jest tylko ładnie opakowanym produktem muzycznego marketingu. Wątpliwości rozwiała jednak na piątkowym koncercie w Teatrze Wielkim. Przez pół godziny czarowała swoim głosem, a publiczność słuchała niczym urzeczona.
Lana wprowadziła w Teatrze atmosferę kameralnego klubu. Ponieważ chciała być jak najbliżej widowni, specjalnie dla niej scenę zaaranżowano tak, by mogła być przy samym jej krańcu. Dzięki temu w trakcie występu wielokrotnie nawiązywała swobodny kontakt z publicznością.
Mam nadzieję, że dobrze się bawicie - mówiła.
O zabawie mówić trudno, bo piosenki Lany do tanecznych i radosnych zdecydowanie nie należą. Ale byliśmy oczarowani jej głosem i sceniczną nieśmiałością, która - mimo wyrazistego image'u - nadaje jej urok naturalności. Występ zaczęła od hitu, który przyniósł jej wielką popularność, czyli "Video games". I nie liczyły się już żadne komentarze o tym, że jest sztucznie wykreowaną artystką. Zabrzmiała pewnie i zmysłowo.
Skąd się wzięła? Czy jest tylko "wydmuszką"? Czytaj więcej o Lanie Del Rey >>
Koncert, który amerykańska piosenkarka dała w Teatrze Wielkim, skupił tłum gwiazd i celebrytów. Na wczorajszej gali, oprócz amerykańskiej piosenkarki, popis swoich umiejętności dali: Monika Brodka, Leszek Możdżer, Motion Trio oraz Orkiestra Kameralana Aukso.
Jax