Kilka tygodni temu pisaliśmy o sensacyjnej diecie Ryszarda Kalisza . Znany z obfitych kształtów polityk wyznał, że stosuje niekonwencjonalne metody odchudzania:
Chodziłem na takie fajne zabiegi, zapomniałem jak to się nazywa... No, krótko mówiąc, przepraszam znowu za taką dosyć brzydką nazwę, ale kiedyś w wojsku cesarsko- królewskim nazywało się to po prostu LEWATYWA.
Najwyraźniej poseł SLD woli wydawać majątek na wymyślne zabiegi odchudzające, niż zrezygnować z kalorycznych potraw. Sami nie wiemy, co jest bardziej bezcenne: mina Kalisza, zajadającego ze smakiem ociekającą tłuszczem kiełbaskę czy wzrok dzieci, obserwujących jego kulinarne rozkosze?
Oldżi