Polska edycja programu "Ślubu od pierwszego wejrzenia" dobiegła końca. To nie znaczy, że musimy czekać na kolejną dawkę emocji. Zawsze możemy śledzić wydarzenia w matrymonialnych show z innych krajów. Szczególnie dużo dzieje się ostatnio w edycji australijskiej.
Pamiętajmy jednak, że w wersji australijskiej są nieco inne zasady. Główna różnica jest taka, że uczestnicy show poznali się podczas wieczorów kawalerskich i panieńskich. Dopiero po tym spotkaniu zostali dopasowani do siebie przez specjalistów.
"Tydzień bliskości" to kolejny etap programu, który trwa właśnie w australijskiej edycji. Pary mieszkają już razem. To czas, gdy powinni się lepiej poznać. W jednym z małżeństw już pojawiły się kłopoty.
Mowa o Jonnethen i Connie. Uczestniczka show nie spędziła nocy w sypialni. Spała na kanapie, ponieważ jej mąż nie uszanował zasady związanej z używaniem telefonu.
Nie przejął się zasadą dotyczącą używania telefonu. Wrzucił selfie i czekał na polubienia - powiedziała Connie.
Mężczyzna twierdzi, że chciał sprawdzić tylko godzinę. Ale niestety ten argument nie przekonał kobiety i doszło do karczemnej awantury.
Jonnethen nie przebierał w słowach. W pewnym momencie rzucił w stronę żony poważne oskarżenie:
To związek, nie dyktatura! - sugerując, że ich relacja nie powinna polegać wyłącznie na dyktowaniu przez Connie zasad.
Para pokłóciła się. Kolejnego dnia nie było lepiej. Gdy wybrali się na lekcje rysunku, uczestniczka wyszła z niej bez słowa.
Nie zgłosiłam się do programu, żeby poślubić dziecko - skomentowała.
Okazało się też, że nie tylko w jednym domu są problemy. Mishel i Steve także solidnie się pokłócili. Mieli inny pomysł na spędzenie wolnego czasu.
Robiłem wiele dla Mishel, zabierałem ją w różne miejsca. Gdzie w tym wszystkim jestem ja? - zauważył mężczyzna, który uważa, że żona nie skupia się w ogóle na jego potrzebach.
Steve mnie nie rozumie. Męczę się w czterech ścianach - skomentowała.
Oglądacie australijską edycję programu? Macie swoją ulubioną parę?