27 lutego w siedzibie TVP odbyła się prezentacja wiosennej ramówki programowej Telewizji Polskiej. Mnóstwo gwiazd dumnie prezentowało się na czerwonym dywanie. Reporterzy pokazywali również kulisy wydarzenia. Niedługo potem pojawiły się plotki na temat pewnego incydentu. Jak przekazał portal Świat gwiazd, aktorzy "Na dobre i na złe" mieli opuścić salę w trakcie ramówki. Rzekomo nie zostali zaproszeni na scenę i mieli czuć znudzenie. Tomasz Ciachorowski postanowił wyznać, jaka była prawda.
Tuż po głośnym zamieszaniu na ramówce Telewizji Polskiej Tomasz Ciachorowski zabrał głos. Opublikował oświadczenie w mediach społecznościowych. Okazało się, że opisana wcześniej sytuacja nie miała miejsca. Aktor sprostował całą aferę. "Rzekomo poczuliśmy się urażeni tym, że nie wywołano nas na główną scenę. Bzdura. Asia Jarmołowicz i Pola Gonciarz zostały przez nas wydelegowane, żeby zareklamować kolejny sezon serialu 'Na dobre i na złe'. Nikt z nas nie poczuł się urażony tym, że nie zaproszono nas na główną scenę - stanowczo podkreślił.
Aktor opisał również swój przypadek. Rzeczywiście, Ciachorowski musiał wyjść nieco wcześniej. Kryły się za tym inne powody. "Ja rzeczywiście musiałem troszkę wcześniej wyjść i w okolicy 22, tuż przed końcem, po cichu się wymknąłem. Pożegnałem się z koleżankami i kolegami, miałem wczesną pobudkę rano. Natomiast oni zostali do końca, bawili się potem na bankiecie. Nie byliśmy znudzeni, przynajmniej mogę mówić za siebie. Konferencja ramówkowa wyglądała naprawdę spektakularnie i zrobiono ją z imponującym rozmachem. Gdybym mógł, zostałbym do końca" - skwitował.
Pojawiły się też głosy na temat "pustych krzeseł". Dziennikarka Świata gwiazd miała ujawnić, że po "znudzonych" aktorach zostały jedynie puste rzędy miejsc. To miał być dowód w skandalu. Okazało się, że to również się nie wydarzyło. - Pani, która jako pierwsza zrelacjonowała to wydarzenie, wrzuciła rząd pustych krzesełek, które rzekomo myśmy opuścili, co nie jest prawdą, bo to były krzesełka uczestników programu "Sanatorium miłości", którzy jeszcze nie zdążyli wrócić na swoje miejsca. Burza w szklance wody. Naprawdę nic, co tam jest napisane, nie jest prawdą, więc tylko chciałem krótko zdementować - wytłumaczył Tomasz Ciachorowski. ZOBACZ TEŻ: Skrzynecka we wściekle różowym garniturze na ramówce TVP. Zaliczyła wpadkę