"Babygirl" z Nicole Kidman to dzieło Holenderki Haliny Reijn. Produkcja przedstawia losy Romy, prezeski prężnie działającej firmy, która na pierwszy rzut oka jest spełniona. Mieszka w luksusowym domu u boku kochającego męża, wychowuje dwie nastoletnie córki. Jej ustatkowane życie zmienia się wraz z poznaniem dużo młodszego stażysty. Kobieta wdaje się w niebezpieczny romans, który może zniszczyć jej życie. Ze względu na sporo scen erotycznych produkcja otrzymała kategorię R (Restricted) - filmy oznaczone w ten sposób zawierają treści przeznaczone dla dorosłych. Nicole Kidman za swoją rolę została doceniona na festiwalu filmowym w Wenecji. Produkcja nie porwała jednak widzów. W serwisie Filmweb "Babygirl" zebrało średnią ocenę krytyków 6,2/10, a widzów 6,0/10. Do grona niezadowolonych z produkcji należy też Anna Popek.
Anna Popek po zwolnieniu z TVP realizuje się w TV Republice, która swoimi materiałami "inspiruje" widzów do szerzenia nienawiści, chociażby wobec Jerzego Owsiaka. Dziennikarka w rozmowie z Plotkiem nawiązała do WOŚP i oceniła, że "wspiera tych, którym ufa". Tym razem skupiła się na ocenie głośnej produkcji z Kidman. Wyraziła sympatię wobec aktorki, ale nie ukrywała, że produkcja ją zniesmaczyła.
Nie ma chyba co oglądać. Jakiś taki, przepraszam, że to mówię, bo bardzo lubię Nicole Kidman, brudny i wyuzdany. Jakieś żądze i ciemne pragnienia, ale szkoda tej kobiety, którą grała Nicole Kidman
- oceniła na Instagramie.
Prezenterka TV Republika nie ominęła omówienia scen erotycznych w produkcji. Jeszcze raz podkreśliła, że jest fanką Nicole Kidman, ale produkcja jej nie przekonała. - Patrzyłam na nią fachowym kobiecym okiem, niezazdrosnym, bo ją bardzo lubię. Myślę, że musiała bardzo ćwiczyć, chociaż ona tak z natury jest bardzo szczupła. Ma smukłe mięśnie. Ale była tam nagusieńka. Co za czasy. No nie wiem, ja na pewno bym tak nie chciała - wyznała Anna Popek.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!