• Link został skopiowany

Przejmujące wyznanie Lewandowskiej o chorym synu. "Bardzo dużo wylanych łez"

Anna Lewandowska, prezenterka "Pytania na śniadanie" udzieliła szczerego wywiadu, w którym otworzyła się na temat swojego chorego syna. Gwiazda TVP wróciła wspomnieniami do trudnych początków.
Anna Lewandowska
Fot. KAPiF.pl

Anna Lewandowska jest matką dwójki dzieci. Jej starszy syn, 12-letni Leon, ma dziecięce porażenie mózgowe i zespół krótkiego jelita. Dwa lata temu prezenterka poinformowała, że chłopiec zaczął także dostawać ataków padaczki, a ponadto zdiagnozowano u niego zaawansowaną zaćmę, przez co konieczna była operacja oczu. W rozmowie z internetowym radiem tobiFM opowiedziała, jak wyglądały początki opieki nad Leonem. Prezenterka nie ukrywała, że był to dla niej wyjątkowo trudny czas. 

Zobacz wideo Sikora ocenia zmiany w "PnŚ". Wypowiedział się o Lewandowskiej

Anna Lewandowska wróciła wspomnieniami do narodzin syna. "To było ekstremalne doświadczenie"

- Jestem osobą, która nie owija w bawełnę. Kiedy urodził się Leoś, to był bardzo trudny i wymagający czas, pełen lęku o to, czy moje dziecko przeżyje, pełne lęku o to, czy ja na drugi dzień będę czuła bicie jego serca, bo Leoś był bardzo długo w śpiączce farmakologicznej - zaczęła Anna Lewandowska. Prezenterka zdradziła, że jej syn przez długi czas nie opuszczał szpitala. Dopiero po siedmiu miesiącach wrócił do domu. - To było ekstremalne doświadczenie. Trudne też było zmierzenie się z tym, jak ta nasza przyszłość będzie wyglądała, bo kiedy rodzi się dziecko z wieloma chorobami, to lekarze też na początku nie są w stanie określić, jak to dziecko będzie funkcjonowało - tłumaczyła. 

Lewandowska nie ukrywała, że największym wyzwaniem były pierwsze miesiące, kiedy syn wrócił do domu. Razem z mężem musieli się nauczyć wszystkiego od podstaw. - Podejmowaliśmy próby, aby on dostawał jedzenie doustne, a się okazało, że na początku Leoś był uwiązany do pompy. To było bardzo ograniczające. My sami musieliśmy się nauczyć obsługiwać tę pompę. (...) Strzykawki, leki, igły, podłączanie do tego worka w sterylnych warunkach, bo zawsze musimy mieć sterylne rękawiczki, znać te wszystkie zasady, żeby do Leosia nic się nie dostało, bo to grozi sepsą. W pewnym momencie musieliśmy stać się medykami, którzy muszą sobie z tym poradzić - przyznała. 

Anna Lewandowska o codzienności z chorym dzieckiem 

Pomoc bliskich okazała się kluczowa w powrocie do normalności. Dzięki wsparciu rodziny Lewandowska mogła skupić się na pracy i rozwoju zawodowym. - Ja się po prostu tak zaparłam, żebyśmy spróbowali żyć najnormalniej, jak się da. Nie baliśmy się nigdy prosić o pomoc, bo uważam, że to jest bardzo ważne. Jeżeli chcieliśmy iść sami do kina, to podłączaliśmy Leosia i mówiliśmy babci: "Babciu, zostań z chłopakami. My potrzebujemy tych dwóch godzin, żeby oczyścić głowę" - wspominała Lewandowska. Prezenterka zaznaczyła jednak, że nie od razu było to możliwe. - Trochę oddechu zaczęliśmy łapać dopiero, jak Leoś miał te trzy, cztery lata, bo wtedy mniej chorował, mniej było przykrych niespodzianek - tłumaczyła. Lewandowska stara się prowadzić zwyczajne życie, ale zawsze na pierwszym miejscu stawia dobro swojego dziecka. - Żyjesz cały czas w gotowości, ale absolutnie nie czuję żadnego uwiązania - dodała na koniec.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

  • Link został skopiowany
Więcej o: