Maja Hyży przekazała ważną wiadomość w mediach społecznościowych. Piosenkarka opublikowała zdjęcie z ukochanym. W ten sposób chciała ogłosić zmiany w swoim życiu. Para zapozowała z niemowlęcymi śpioszkami. Od razu przekazała radosne wieści. "Uwaga mamy ważny komunikat! Nasza rodzina niebawem się powiększy. Ciiiiii. Tylko nie mówcie nikomu" - czytamy w opisie, do którego dodała również hasztag "noworodek". W komentarzach nie zabrakło licznych gratulacji. Pojawiły się jednak głosy, które wątpiły w to, że artystka jest w ciąży.
Maja Hyży wraz z Konradem Kozakiem zamieściła wymowne zdjęcie. Na fotografii zapozowała ze śpioszkami dla niemowlaka. Fani od razu zaczęli pisać miłe komentarze. Gratulacje złożyły między innymi Małgorzata Heretyk i Ewa Niespodziana. "Ale cudownie", "Gratulacje", "Gratulacje i dobrego samopoczucia" - czytamy. Warto jednak podkreślić, że Maja Hyży nie napisała wprost, że jest w ciąży. Jest to zatem jedynie sugestywny wpis i wymowne zdjęcie, które tylko sugeruje, że chodzi o piąte dziecko. Część internautów ma swoją teorię. "Będzie nowy pupil w rodzinie, czyżby jakiś cudny psiak?" - pisali fani. Niektórzy z komentujących wciąż nie wiedzą, co sądzić i czekają na oficjalne wieści. "Jak to dzidzia to gratuluję, wszystkim życzę tak pięknych dzieci", "Skoro na zdjęciu jest ubranko dziecięce, to jak można pisać, że będzie psiak" - dodali zdezorientowani internauci. Warto przypomnieć, że Hyży zmaga się z bardzo rzadką chorobą Otto-Chrobaka, przez którą przeszła już kilka operacji. Ostatnia z nich miała miejsce w lipcu. Skontaktowaliśmy się z gwiazdą, by potwierdzić tę informację, jednak do momentu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Maja Hyży ma już czwórkę dzieci: dwóch nastoletnich synów i dwie córki. W "Pytaniu na śniadanie" opowiedziała o kwestiach finansowych. Artystka już na wstępie przyznała, że dzieci nieustannie proszą ją o pieniądze, mimo że co miesiąc dostają kieszonkowe. - Ja się śmieje, że na drugie mam BLIK - żartowała. - Bo jest tylko telefon "mama podaj BLIKA, podaj BLIKA". Kieszonkowe są co miesiąc, ale jak się okazuje w praktyce, zawsze jest ich za mało. (...) Moi synowie mają codziennie tendencje do wydawania na słodycze. Może troszeczkę ich nauczyłam tego, bo ja sama mam problem ze słodyczami. (...) Mam świadomość tego, że wszystkie moje dzieci są zepsute przeze mnie. Ja mam chyba po prostu za dobre serce - wyznała. Więcej przeczytacie TUTAJ.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!