Jeden z portali showbiznesowych opublikował zdjęcia Joanny Opozdy przed jednym z warszawskich szpitali. W artykule znalazła się informacja, że syn aktorki i Antoniego Królikowskiego trafił do szpitala. Opozda postanowiła zabrać głos w tej sprawie. W relacji na Instagramie narzeka na brak prywatności i pisze wręcz o piekle, które miała przejść razem z synem.
Joanna Opozda opublikowała na Instagramie serię wpisów, w których odniosła się do doniesień jednego z portali. "Widzę, że nawet w takich momentach odbierana jest nam prywatność" - napisała aktorka. Joanna Opozda przyznała, że moment, w którym jej syn trafił do szpitala, był dla niej niezwykle trudny. "Nie mówiłam o tym wcześniej, bo to było najtrudniejsze doświadczenie mojego życia. A wierzcie mi - wiele już przeszliśmy. Nie ma nic gorszego niż moment, w którym musisz reanimować własne dziecko. Gdy każda sekunda ciągnie się w nieskończoność, a ty w rozpaczy czekasz na karetkę. Nie życzę nikomu piekła, przez które przeszliśmy" - napisała poruszona aktorka.
Joanna Opozda nie ukrywa, że jest oburzona zdjęciami, które zostały zrobione jej przed szpitalem. W jej opinii to nieludzkie. "Sprzedawanie takich zdjęć i zarabianie na cudzym nieszczęściu jest po prostu okropne i nieludzkie. Ciągle słyszę, jaka to jestem silna i jak świetnie sobie radzę. A prawda jest taka, że ja miewam chwile, kiedy mam po prostu dość. Człowiek ma ochotę załamać ręce i usiąść i płakać. Ale musi się trzymać, dla dziecka. Jak każda mama doświadczam momentów bezradności, samotności, lęku i wyczerpania. I w takich chwilach ostatnią rzeczą jakiej potrzebuję są obiektywy aparatów skierowane w moją stronę" - napisała aktorka. Joanna Opozda wyjawiła jednak, że jej syn na szczęście uporał się już z chorobą i mógł wyjść ze szpitala. "Najważniejsze jednak jest dla mnie to, że Vincent jest już zdrowy i na tym chcę skupiać swoją uwagę" - dodała.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!