Witold Pyrkosz pracował przez ponad 60 lat. Przez ten czas zagrał w wielu kultowych produkcjach. M.in. "Czterej pancerni i pies", "Janosik", "Dom", "Alternatywy 4", "Vabank", "Sami swoi" czy "Kingsajz". Przez ostatnie 17 lat życia wcielał się zaś w Lucjana Mostowiaka w serialu "M jak miłość". Jego babka Bronisława nie mogąc pogodzić się z faktem, że jej wnuk przyszedł na świat 24 grudnia 1926 roku w Krasnymstawie, a nie we Lwowie, dokonała zmiany w akcie urodzenia. W rezultacie aktor we wszystkich dokumentach miał wpisany Lwów i datę 1 stycznia 1927 r. W jednym z wywiadów stwierdził, że został aktorem przez przypadek. - Byłem tępym nieukiem i dlatego wybrałem szkołę aktorską. Tam nie trzeba było uczyć się ani, łaciny, ani fizyki, ani chemii. Lenistwo moje wzięło górę - powiedział w rozmowie ze Stowarzyszeniem Filmowców Polskich. Pyrkosz nie ukrywał, że jako nastolatek był trudnym dzieckiem. - Piłem, wdawałem się w bójki i grałem w karty na pieniądze. Należałem do szajki. Nie byłem prymusem: z chemii byłem słaby, a z matematyką było jeszcze gorzej. Powtarzano mi, że nadaję się tylko do aktorstwa! Wziąłem sobie te rady do serca i trafiłem do szkoły aktorskiej. I stał się cud, nareszcie odkryłem coś, co naprawdę mnie zainteresowało - opowiadał w tygodniku "Świat & Ludzie". Choć cieszył się wielkim autorytetem wśród kolegów i koleżanek, jego trudny charakter dawał czasem znać na planie opowieści o Mostowiakach.
Swoją drugą żonę, Krystynę, poznał w 1962 r., kiedy miała 17 lat, a on 36. Para przeżyła ze sobą ponad 50 lat i doczekała się dwojga dzieci, Witolda i Katarzyny. Przez wiele lat tajemnicą Poliszynela był fakt, że aktor ma też syna Pawła, owoc małżeństwa z pierwszą żoną, Ewą Bilewską. Fakt, że aktor miał za sobą już jedno nieudane małżeństwo, zdradził mimochodem na łamach książki "Podwójnie urodzony". Było to w momencie, gdy wspominał czas, w którym poznał swoją drugą żonę. Jej rodzice początkowo nie chcieli pozwolić na ich ślub, ponieważ aktor miał za sobą nieudany związek. - Dostałem mieszkanie, wygrałem samochód, pięknego trabanta, rozwiodłem się. Nosiłem marynarkę w kratę i spodnie rurki. Możecie sobie wyobrazić, jak wyglądało wtedy moje życie - tłumaczył. Zawsze zapewniał, że różnica wieku nigdy nie miała dla niego i Krystyny Pyrkosz żadnego znaczenia. - Gdyby miała, nie bylibyśmy już tyle lat po ślubie. Chyba że 60-latek żeni się z dziewczyną 20-letnią. Z jego strony jest to może i miłość, ale z jej - tylko rozsądek. Liczyło się tylko to, że wpadliśmy sobie w oko i zakochaliśmy się na zabój. Zresztą ona nie miała wyjścia. Ja się na nią tak zawziąłem, że mojej teściowej udało się zmusić mnie, żebym przed nią klęczał i prosił o rękę jej córki. Byłem zakochany jak wariat! Inaczej bym się nie ożenił... - mówił w "Fakcie".
Jak wspomina go jego żona? O tym mówiła w 2021 roku w czwartą rocznicę jego śmierci. - Przede wszystkim był wspaniałym mężem. Przysiadł się do mnie w Krakowie w kawiarni, gdy miałam 17 lat i tak ze mną już siedział do śmierci. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Witek był miłością mojego życia. Miałam z nim wspaniałe życie. Szliśmy razem ramię w ramię. Byliśmy bardzo udanym małżeństwem - opowiadała Krystyna Pyrkosz w "Fakcie". Kobieta po śmierci ukochanego męża przestała czerpać z życia radość. Jak wygląda jej rzeczywistość bez Witolda? - Szczerze? Beznadziejnie. Na szczęście mam pięć kotów i osiem psów. Uwielbialiśmy z mężem zwierzęta i dzięki temu, że się ich tyle doczekaliśmy, mam się kim zajmować i kogo karmić. Muszę dla nich żyć, bo przecież nie oddam ich do schroniska. One mnie trzymają przy życiu. Mam to szczęście, że mam piękną posesję. Aż 2 hektary wybiegu, także psy mogą się spokojnie wybiegać po ogródku. Tak sobie zorganizowałam życie, że nie muszę już prawie w ogóle wychodzić poza teren mojego domu - dodała.
Witold Pyrkosz nie ukrywał, że przyszedł czas, w którym nie chciało mu się uczyć tekstu, który musiał wygłaszać w "M jak miłość". Ekipa przymykała na to jednak oko, bo umiał z tego perfekcyjnie wybrnąć. - W związku, z czym zapisuję go, gdzie się da i na czym się da. Jak zobaczycie, że w serialu na stole leży gazeta i na niej futerał z okularami, to znaczy, że za chwilę ja coś będę musiał mówić i na gazecie mam napisany tekst. Do tego służą mi też serwetki, pokrojone kromki chleba - zdradził w "Dzienniku Polskim".
Na planie hitu TVP2 aktor popadł w konflikt z Agnieszką Fitkau-Perepeczko. Między nimi regularnie dochodziło do scysji. - Ośmieszał mnie przed całą ekipą i cała ekipa to widziała. Mówił o mnie bzdury, kłamstwa w wywiadach w telewizji i na spotkaniach (...) To było słabe, nie miałam szans na obronę. Często o tym myślę. Sprawił mi wiele przykrości i spowodował dużo łez - napisała rok temu serialowa Simona na Facebooku. Aktor w jednym z wywiadów narzekał zaś na zapach, jaki czuł od swojej koleżanki. - Przede wszystkim drażniło mnie to, że bardzo lubiła jeść czosnek, nawet przed ujęciami, w których mieliśmy rozmawiać, stojąc obok siebie. A ja tego zapachu nie znoszę. Agnieszka tak się najadła go przed zdjęciami, że musiałem poprosić reżysera o przerwę, bo nie szło pracować. Nienawidzę takich sytuacji - mówił w programie Szymona Majewskiego.
Czułam się przy Pyrkoszu jak dzierlatka i to doprowadzało go do szału. On o mnie myślał, jak o koleżance ze swojego pokolenia, która ma jedynie prawo reklamować klej do sztucznych szczęk. Naprawdę nie mógł ścierpieć, że nie jestem babuleńką
- stwierdziła Agnieszka Fitkau-Perepeczko w jednym z wywiadów. Mówiła też, że Pyrkosz nie chciał jej udzielić wywiadu do książki o kulisach "M jak miłość", którą stworzyła. - Popatrzył na mnie, jakbym była śliską jaszczurką obdartą ze skóry i rzekł: "na mojej d***e nie będziesz zarabiać pieniędzy...". I dodał: "nigdy!" - zdradziła.
Niedawno wyszło też na jaw, że nie lubił pracy z najmłodszymi członkami ekipy czy przeciągających się scen. Wtedy też nie szczędził niemiłych komentarzy, które potrafiły pójść w pięty. - Pyrkosz nie przepadał za dziećmi, bo go denerwowały. Wszystko musiało być zrobione. Ochrzaniał ludzi tak, jak potrzebował - wspominała Teresa Lipowska w "Gwiazdach Sołtysika". Na szczęście z ekranową żoną nie wchodzili sobie w paradę. Ich ciepły kontakt na ekranie nie przekładał się jednak na życie prywatne. Poza planem nie mieli ze sobą kontaktu. - Prywatnie Witek był jednak krańcowo różny ode mnie, wspólny mianownik znajdowaliśmy właśnie w profesjonalizmie. No i szanowaliśmy się pomimo małych tarć - powiedziała serialowa Barbara Mostowiak w "Tele Tygodniu".
Rok przed śmiercią Pyrkosz nie krył, że gdy schodzi z planu, "M jak miłość" go zupełnie nie interesuje. - To wszystko jest wymyślone i to są bajdy Adelajdy, a ja tam wykonuję tylko swoją pracę – mówi z rozbrajającą szczerością i przyznał, że nie ogląda serialu. Aktor zmarł 22 kwietnia 2017 roku. Miał 90 lat.