Kultowe "W krzywym zwierciadle: Witaj, Święty Mikołaju", znane u nas bardziej jako święta u rodziny Griswoldów, w tym roku obchodzą swoje 30. urodziny (polska premiera odbyła się w 1990 roku). Ponieważ to dość dużo czasu, sprawdzamy, co słychać u wykonawców głównych ról - a zwłaszcza u dzieci Clarka Griswolda, bo one zbliżają się wielkimi krokami do... 50. urodzin.
Audrey i Rusty byli nieszczególnie przepadającym za sobą rodzeństwem. Na ekranie wyglądało, jakby dzieliło ich przynajmniej kilka lat, tymczasem w realnym życiu Rusty jest tylko o dwa lata młodszy od swojej filmowej siostry. I zagrał go nie kto inny, jak Johnny Galecki, którego na pewno pamiętacie z roli Leonarda w "Teorii Wielkiego Podrywu". Trzeba przyznać, że niewiele zostało w Johnnym podobieństwa do Rusty'ego. ;)
Kiedy Johnny Galecki znalazł się na planie świątecznego "W krzywym zwierciadle", miał niespełna 14 lat i dopiero zaczynał swoją karierę filmową. Wysłał krótkie nagranie do producentów i został zaproszony na zdjęcia próbne. Jak później wspominał, nie musiał długo czekać na decyzję, czy ostatecznie otrzyma rolę. W próbnych ujęciach grał z samym Chevym Chasem, swoim filmowym ojcem, a on od razu po zakończeniu zdjęć stwierdził, że chłopak ma tę rolę.
Ale to nie rola Rusty'ego przyniosła Johnny'emu ogromną popularność i rozpoznawalność. Prawdę mówiąc, dopiero po sukcesie "Teorii Wielkiego Podrywu" fani z zaskoczeniem odkrywali, że to właśnie Johnny grał w świątecznym klasyku.
Prywatnie Johnny ma rocznego synka i dopiero co rozstał się ze swoją partnerką. Wcześniej zaś związany był z Kaley Cuoco, słynną Penny z "Teorii Wielkiego Podrywu", z którą jako Leonard tworzył coś na kształt związku.
Dziś Johnny Galecki na stałe chyba już połączony jest z rolą Leonarda Hofstadtera i od 2019 roku nie mieliśmy okazji zobaczyć go w żadnej produkcji, poza jeszcze jednym, dość niszowym, serialem. Zupełnie inaczej sprawa ma się z jego filmową siostrą, Audrey.
Audrey Griswold, blondwłosa starsza siostra Rusty'ego, była zblazowaną nastolatką, sfrustrowaną rodzinnymi świętami i koniecznością dzielenia łóżka z własnym bratem. W tę rolę wcieliła się Juliette Lewis, która wówczas miała 15 lat. Za trzy lata obchodzić będzie okrągłe 50. urodziny, ale - w przeciwieństwie do Johnny'ego - niewiele się zmieniła. Postawiła tylko na inny kolor włosów, z twarzy zaś wciąż jest tą samą Audrey. W mediach społecznościowych często też przypomina właśnie tę rolę w swojej karierze - a było ich w sumie niemało.
Juliette Lewis rolę Audrey wspomina z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony film odniósł sukces i wciąż po latach co roku trafia na ekrany telewizorów na całym świecie. Z drugiej jednak dla Juliette łączy się z nieprzyjemnymi wspomnieniami zawiedzionej nastoletniej miłości. Razem z nią na planie obecny był krótko jej ówczesny chłopak - krótko, bo Juliette szybko przyłapała go na zdradzie, zarezerwowała mu samolot powrotny do domu i kazała wyjechać.
Dla Juliette Lewis Griswoldowie stali się tylko jednym z wielu punktów w karierze. Chwilę później przyszły role w "Cudownych latach", "Przylądku strachu" (nominacja do Oscara!), "Co gryzie Gilberta Grape'a", "Od zmierzchu do świtu" i wiele, naprawdę wiele innych. Wciąż co roku aktorka pojawia się w przynajmniej dwóch nowych tytułach, choć raczej serialowych niż filmowych.
Prywatnie spotykała się trzy lata z Bradem Pittem (miała tylko 17 lat, a Brad 27...), ma za sobą sześcioletnie małżeństwo zakończone w 2005 roku rozwodem i od tamtej pory strzeże swojego życia prywatnego. Na jej Instagramie znajdziemy głównie wspomnienia wcześniejszych - kultowych - ról, emocje związane z ulubionymi zespołami muzycznymi i odrobinę uroczych zwierzątek.