Fani z całego świata pokochali Jima Parsonsa za rolę marudnego, ale też bardzo inteligentnego fizyka Sheldona Lee Coopera, bohatera sitcomu "Teoria wielkiego podrywu". Aktor nigdy nie podchodził z entuzjazmem do wielkich metamorfoz. Nie eksperymentował więc ze swoim wizerunkiem, zwłaszcza z fryzurą. Parsons od lat był brunetem. Teraz jednak postanowił to zmienić i przefarbował się na... blond!
Jim Parsons pochwalił się nowym wizerunkiem podczas internetowej audycji "Virtual Town Hall", która została wyemitowana w radio SiriusXM z udziałem gwiazd nowego serialu Netflixa "Hollywood" ( Parsons gra w produkcji jedną z kluczowych postaci - Henry'ego Willsona).
Podczas kolejnego spotkania w tej samej rozgłośni radiowej 47-letni aktor wyjaśnił, co skłoniło go do metamorfozy. Parsons przyznał się, że głównym powodem do zmian była domowa izolacja, a także wizja tego, że zaskoczy swojego męża - Todda Spiewaka, z którym jest związany od 2017 roku.
Kwarantanna powoduje zmiany - zaczął.
A później dodał:
Chciałem wstrząsnąć mężem, który ma tylko jednego towarzysza. Teraz ma coś w rodzaju półtora towarzysza - śmiał się Parsons.
W komentarzach pod nagraniem wybuchła prawdziwa burza. Fani aktora byli bardzo zaskoczeni jego nowym wizerunkiem. Jak to bywa w przypadku tak dużych zmian, internauci byli podzieleni. Niektórzy uważali, że Parsons w wersji blond prezentuje się fenomenalnie, inni radzili gwiazdorowi, żeby wrócił do poprzedniego koloru włosów.
A jak wam podoba się taka zmiana?