Naya Rivera, to 33-letnia aktorka, która dała się poznać publiczności dzięki udziałowi w serialu "Glee". 8 lipca gwiazda w towarzystwie syna udała się na przejażdżkę motorówką. Kilka godzin po jej wypożyczeniu, odnaleziono samotnie dryfującą łajbę ze śpiącym maluchem na pokładzie. Chłopiec opowiedział służbom, co się wydarzyło, a szeryf hrabstwa Ventura udostępnił nagranie z monitoringu.
Syn aktorki w rozmowie z policją powiedział, że oboje z mamą pływali po jeziorze. Maluch wrócił na pokład, ale jego mama nie. Gdy służby dotarły na łódź, czterolatek miał na sobie kamizelkę ratunkową. Druga kamizelka dla osoby dorosłej znajdowała się na pokładzie. Służby przypuszczają, że Naya Rivera nie żyje. Policja twierdzi, że kobieta zginęła wskutek nieszczęśliwego wypadku.
Biuro szeryfa hrabstwa Ventura udostępniło nagranie z monitoringu, na którym widać Nayę i jej dziecko, którzy zaparkowali przed jeziorem. Aktorka pomogła wyjść synowi z auta i udała się do wypożyczalni motorówek nad jeziorem Piru. Później wsiada z dzieckiem do łodzi i odpływa.
Internauci zwrócili uwagę na pewien szczegół widoczny na udostępnionym filmie. Można zauważyć, że na jeziorze ktoś pływał na nartach wodnych i mógł być świadkiem wypadku. Fani aktorki apelują, aby ta osoba zgłosiła się na policję.
Służby zapewniają, że robią wszystko, co mogą, aby odnaleźć ciało Rivery. Poszukiwania utrudniają fale, mętna woda, a pod powierzchnią jest pewno gałęzi, gruzu i roślinności. Aktorki szukają nurkowie, jezioro jest głębokie, widoczność na głębokości 9-metrów jest bardzo słaba.
Synem Nayi Rivery zajęła się już rodzina aktorki. Z każdym dniem spada szansa na to, że gwiazda żyje.