Artur Rojek zasłynął smutnymi piosenkami w Myslovitz, co nie znaczy, że gdy je tworzył, miał depresję i przeżywał zawody miłosne. Gdy poznał swoją żonę, Annę, był rok 1993 - miał 21 lat, a jego ukochana 18. Decyzje o ślubie podjęli dopiero po latach, bo 26 czerwca 2006 roku. Rok później świecie pojawił się pierwszy syn pary Franciszek, zaś dziesięć lat temu doczekali się drugiego potomka - Antoniego. O ich związku nie pojawia się dużo informacji w przestrzeni publicznej, co nie znaczy, że piosenkarz w ogóle nie mówi o żonie. Wiadomo np. że trudna relacja z ojcem sprawiła, że muzyk długo bał się zobowiązań.
Arturowi Rojkowi nigdy nie zależało na sławie i tym, by podgrzewać zainteresowanie mediów opowiadaniem o życiu prywatnym. Z tego powodu nie zabiera nigdy żony na ściankę, gdzie zawsze pozuje sam i tylko w miejscach, które związane są z wydarzeniami muzycznymi. - Dystansuję się od tego, a moja żona nie jest osobą, która lubi takie sytuacje. Funkcjonowanie w przestrzeni, gdzie wszyscy wiedzą wszystko o twojej rodzinie to rodzaj pewnego rodzaju decyzji; sam chcesz, by ludzie o tym mówili i nie masz nic przeciwko. My takiej potrzeby nigdy nie mieliśmy - wyjaśnił w Onet.pl w 2020 roku. Małżonków łączy podobna wrażliwość. Niedawno został zapytany o receptę na udane małżeństwo.
- Trwałość i jakość związku nie przychodzą same, wynikają z uczucia, a także z codziennej pracy, obustronnego wysiłku. Trzeba umieć przeżywać porażki, podnieść się po trudnych chwilach, godzić się, ale i sprzeciwić. Lubię to swoje życie, nie zamieniłbym go na żadne inne. Jesteśmy bardzo emocjonalni, ale moja żona jest bardziej drobiazgowa, pod każdym względem. Ja szybko o pewnych rzeczach zapominam, idę dalej - zdradził w Elle.
Wiadomo, że ukochana Anna pomaga mu przygotowywać Off Festival, którego jest twórcą i dyrektorem artystycznym. - Od samego początku pracuję nad festiwalem z żoną: zaczynaliśmy rano, pracowaliśmy do godz. 16, później odbieraliśmy dzieci z przedszkola albo od babci, opiekowaliśmy się nimi, bawiliśmy się, wreszcie kolacja i kąpiel. Kiedy dzieci zasnęły, o godz. 22 szliśmy na strych i z powrotem do pracy - mówił w rozmowie z weekend.gazeta.pl w 2015 roku.
Artur Rojek długo bał się wziąć ślub i zdecydować się na dzieci. Wszystko przez to, że jego rodzice rozwiedli się, gdy miał nieco ponad rok. Przez to później długo nie wierzył w szczęśliwe małżeństwa. Bał się, że historia zatoczy koło i powieli zachowanie ojca, którego w dzieciństwie mu brakowało. Długo nie mógł mu wybaczyć rozbicia rodziny i nie chciał brać za nikogo odpowiedzialności, by nikt przez niego nie cierpiał, tak jak on. Spotkał się z ojcem dopiero, gdy skończył 35 lat. - Wydawało mi się, że jak go poznam, to wiele spraw zacznie mi się wyjaśniać. Dużo czasu i energii poświęciłem, żeby zdecydować ostatecznie o wzięciu odpowiedzialności za rodzinę, o ślubie, posiadaniu dziecka, wewnętrznej zmianie - zwierzał się w "Malemenie".
Artysta robi wszystko co może, by jego synowie dorastali w pełnej i szczęśliwej rodzinie. Nie znaczy to, że jest idealny, bo mimo starań, czasem targają nim wyrzuty sumienia. - Ona (rodzina - przyp. red) jest podstawą. Mając to, łatwiej jest zderzać się z rzeczywistością, bo wszystkie nasze problemy gnieżdżą się w dzieciństwie - w uczuciach, braku akceptacji, miłości, obecności. Jestem na tym punkcie bardzo czuły, ale na pewno nie idealny. Boję się, że poświęcam dzieciom za mało czasu, że umknie mi coś ważnego - zdradził w "Elle".
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!