Grażyna Torbicka jest z mężem od 40 lat. Przez zobowiązania zawodowe obojga bywa, że długo się nie widują. Lecz nie przeszkadza im to w tym, by tworzyć jedną z silniejszych par polskiego show-biznesu. Niektóre kwestie w małżeństwie Torbickich pozostają niekonwencjonalne, np. podejście do obrączek.
Andrzej Torbicki jest uznanym kardiochirurgiem, co okazało się przepustką do... małżeństwa. Grażyna Torbicka poznała męża właśnie w gabinecie lekarskim. I to dzięki przyszłemu teściowi. Kiedy gwiazda telewizji poszła zrobić badania lekarskie potrzebne do prawa jazdy, trafiła do ojca Andrzeja Torbickiego. Niestety nie załatwiła ich od ręki. Doktor zdecydował, że potrzebna jest jej konsultacja kardiologiczna i skierował ją do własnego syna Andrzeja. W "Vivie" w 2019 roku, Torbicka tak wspominała okoliczności:
To była bardzo zabawna sytuacja, ponieważ wizyta została umówiona, jak się później okazało, przez jego ojca, pana doktora Ryszarda Torbickiego, do którego trafiłam w związku z badaniami na prawo jazdy. Mój przyszły teść uznał, że moje serce wymaga głębszej diagnostyki. Moi rodzice trochę się zdenerwowali, gdy wróciłam do domu i powiedziałam, że muszę spotkać się jeszcze z kardiologiem.
Na tej wizycie coś zaiskrzyło. Pacjentka i lekarz spotkali się ponownie. Na pierwszą randkę wybrali kino i film "Manhattan", później była kawa i rozmowa do rana.
Para od 1981 roku tworzy związek oparty za zaufaniu i... nie potrzebuje do tego obrączek. Mąż Torbickiej zgubił swoją rok po ślubie, i chociaż to podobno przynosi pecha, para zupełnie się tym nie przejęła.
Nie noszę obrączki. Mój mąż zgubił swoją pierwszego roku po ślubie, w jeziorze Garda. Podobno to zły znak, ale dobrze, że tego kiedyś nie wiedziałam. Pomyślałam wtedy, że skoro on nie nosi, to czemu ja miałabym. I dobrze nam to zrobiło. Obrączka to próba uczynienia z małżeństwa instytucji. Małżeństwo - obowiązek. Pan mąż i pani żona. Żonę należy oszukiwać. Przed mężem należy zatajać. A tak czujemy się, jakbyśmy stale byli kochankami - powiedziała w wywiadzie dla "Vivy!".
Małżeństwo Torbickich nie dzieli się też stereotypowo obowiązkami domowymi. Choć bywa, że mają dla siebie mało czasu, starają się uzupełniać. Dziennikarka przyznała w wywiadzie, że nie wymaga od męża, by ten traktował ją jak "kapłankę domowego ogniska", jednocześnie nie podchodzi do ukochanego jak do "głowy rodziny". W jednym z wywiadów wyznała także, że zdrada jest dla niej końcem miłości i nigdy nie myślała o innym mężczyźnie, a swojego podziwia i jest nim nieustannie zafascynowana.